sobota, 10 stycznia 2015



na grzańca do Krakowa [październik 2014]

Krótki wypad, krótki post. Babski weekend, miał być okraszony dobrą imprezą, był okraszony dobrym grzańcem:)
To nie moja pierwsza wizyta w tym mieście, ale pierwszy raz byłam na krakowskim Kazimierzu, więc zdjęcia głównie z tej dzielnicy.

Polecam knajpę MOMENT  na krakowskim Kazimierzu! Klimatyczne miejsce z  surrealistyczno - prl-owskim wystrojem, zdobią wszechobecne zegary, twórczość Dalego na ścianie, oraz geometryczne wzory. No i te pyszne grzane wino!

piątek, 9 stycznia 2015

Bruksela w pięciu smakach  [listopad 2014]

Przyjeżdżając tu niczego się nie spodziewałam. Bo czym może zaskoczyć unijna stolica? Ale dzięki tanim biletom i namowie koleżanki trafiłam tu i nie żałuję!
Bruksela kusi..., przede wszystkim feerią barw witryn sklepowych. Możemy podziwiać piękne budynki i kościoły, ale nasz wzrok wabią przede wszystkim uliczne witryny wypełnione brukselskimi pysznościami;)


jesienne Bieszczady [październik 2013&2014]

Lubię góry...za te cudowne widoki, piękno przyrody,klimat starych schronisk, za życzliwość ludzi na szlaku i pozdrowienia od obcych typu: cześć, czy dzień dobry.
O Bieszczadach naczytałam się, że dzikie, tajemnicze... ,więc postanowiłam tu dotrzeć póki magiczny klimat otula jeszcze bieszczadzkie połoniny.
        
Pierwszy raz trafiłam tu rok temu,  w czasie pięknej słonecznej jesieni, by wrócić ponownie po roku.
Bez zbyt konkretnego planu, oraz zaklepanego noclegu wysiadłam z busa w Wetlinie , lekko zbita z tropu. Wetlina to przecież jedna z lepiej zagospodarowanych turystycznie miejscowości bieszczadzkich, a ja naprawdę poczułam się jak na końcu świata. Poza kilkoma osobami z busa wysiadł także turysta-Polak, który przyjechał tu specjalnie z Belgii! Podobnie jak ja nie bardzo wiedział, w którą stronę iść, więc ruszyliśmy razem w poszukiwaniu kwatery. Nie było to łatwe zadanie, ale w końcu w schronisku CIEŃ PRL-u udało się zaklepać nocleg chociaż na jedną noc. To był bardzo dobry traf! Przyjechałam sama, ale tylko pierwszy dzień spędziłam na samotnym wędrowaniu. Wieczór, już nie:) Ulokowany na parterze budynku piec, oraz ławy ze stolikami sprzyjały wieczornej integracji przy gorącej herbacie i nie tylko...Spotkałam tu sympatycznych panów, którzy jak się okazało byli tylko małą cząstką swojej dużej grupy, rozlokowanej w dwóch miejscach. Zaproponowali, że mogę podjeżdżać z ich grupą, autokarem na punkty wypadowe w konkretne szlaki. Tak więc miałam już plan i miałam towarzystwo! Mogłam bez obaw poznawać urok Bieszczad!