piątek, 9 stycznia 2015

jesienne Bieszczady [październik 2013&2014]

Lubię góry...za te cudowne widoki, piękno przyrody,klimat starych schronisk, za życzliwość ludzi na szlaku i pozdrowienia od obcych typu: cześć, czy dzień dobry.
O Bieszczadach naczytałam się, że dzikie, tajemnicze... ,więc postanowiłam tu dotrzeć póki magiczny klimat otula jeszcze bieszczadzkie połoniny.
        
Pierwszy raz trafiłam tu rok temu,  w czasie pięknej słonecznej jesieni, by wrócić ponownie po roku.
Bez zbyt konkretnego planu, oraz zaklepanego noclegu wysiadłam z busa w Wetlinie , lekko zbita z tropu. Wetlina to przecież jedna z lepiej zagospodarowanych turystycznie miejscowości bieszczadzkich, a ja naprawdę poczułam się jak na końcu świata. Poza kilkoma osobami z busa wysiadł także turysta-Polak, który przyjechał tu specjalnie z Belgii! Podobnie jak ja nie bardzo wiedział, w którą stronę iść, więc ruszyliśmy razem w poszukiwaniu kwatery. Nie było to łatwe zadanie, ale w końcu w schronisku CIEŃ PRL-u udało się zaklepać nocleg chociaż na jedną noc. To był bardzo dobry traf! Przyjechałam sama, ale tylko pierwszy dzień spędziłam na samotnym wędrowaniu. Wieczór, już nie:) Ulokowany na parterze budynku piec, oraz ławy ze stolikami sprzyjały wieczornej integracji przy gorącej herbacie i nie tylko...Spotkałam tu sympatycznych panów, którzy jak się okazało byli tylko małą cząstką swojej dużej grupy, rozlokowanej w dwóch miejscach. Zaproponowali, że mogę podjeżdżać z ich grupą, autokarem na punkty wypadowe w konkretne szlaki. Tak więc miałam już plan i miałam towarzystwo! Mogłam bez obaw poznawać urok Bieszczad!




Tak było za pierwszym razem. Rok później przyciągnęłam już znajomych, nie tłukłam się autobusem, a w Pensjonacie u Rumcajsa czekały pokoje. Na szlaku przywitała nas mgła, mżawka i błoto. Ale w końcu  wyszło Słońce i znów było pięknie!



Wiem, że będę chciała wrócić ponownie, bo choć najpiękniejsze jesienią, warto zobaczyć je o innej porze roku!












Brak komentarzy :

Prześlij komentarz