wtorek, 2 sierpnia 2016




Korfu


Samolot obniża lot i powoli widać pierwsze greckie wysepki. Gdy schodzi coraz niżej, poniżej linii grzbietowej przybrzeżnych wzniesień wydaje się jakby zaraz miał wbić się w zbocza górzystej wyspy. Ale zawraca i sprawnie ląduje na wciśniętym w zatokę, między lądem a wodą pasie. Lądowanie na lotnisku położonym tuż obok stolicy wyspy dostarcza wiele wrażeń, ale udaje się - zaczynamy nasze greckie wakacje!






A wakacje miały być na Sycylii. Jednak cena biletów w Ryanerze podyktowała nowy pomysł. Właściwie czemu nie Korfu? Druga co do wielkości wyspa, należąca do archipelagu Morza Jońskiego szczyci się mianem najbardziej zielonej z greckich wysp. Podobno zawdzięcza to  obfitym deszczom wiosennym. My przybywamy na przełomie maja i czerwca, kiedy pogoda jest już iście wakacyjna, a wyspa rozkwita ferią barw. Zieleń lasów oliwnych miesza się z błękitem morza i kolorami kwitnących roślin. W nozdrza uderza zapach jaśminu, który kwitnie tuż obok hotelowego basenu. Dorzucę jeszcze greckie piwo Mythos i sałatkę grecką spożywaną w miejscowym barze. I jest recepta na Korfu bez all inclusive...




Drinków z palemkami nie ma, za to jest basen ze wspaniałym widokiem. Zanim jednak z lotniska dotrzemy do naszego apartamentu, położonego  wysoko na wzgórzach kurortu Agios Gordios, nadrabiamy trochę kilometrów błądząc po stolicy wyspy Kerkirze. Turystyczna wioska oddalona jest o około 14 km od lotniska, więc postanawiamy dostać się do niej autobusem. Wg wskazówek od booking.pl, gdzie rezerwowaliśmy nocleg autobusy odjeżdżają z harbour, więc łapiemy busik do miasta i wysiadamy na ostatnim przystanku przy porcie. Odnajdujemy jakieś mały przystanek, jednak jak się okazuje nie odjeżdżają stąd autobusy dalekobieżne. To może ze starego portu? - też nie! W końcu już wiemy, że niebieskimi autobusami nie wyjedziemy poza stolicę. Musimy łapać green busy, które odjeżdżają z głównego dworca autobusowego....który zresztą minęliśmy w drodze do portu i który jest nieopodal lotniska...No nic trzeba się wrócić i swoje odczekać( autobusy nie kursują zbyt często). Po około 40 min jazdy  autobus dociera na zachodnio-południowe wybrzeże wyspy, do niewielkiej i kameralnej miejscowości Agios Gordios.
Golden Nets Apartaments ma jeden minus - ciężko się wraca z plaży pod górę. Natomiast widok z balkonu na zatokę z charakterystyczną iglicą Ortholitos jest imponujący.

widok z apartamentu na zatokę Ag.Gordios

basen, a może morze?


Dwa dni cieszymy się urokami naszej spokojnej wioski, na następne dwa wypożyczamy auto, by dotrzeć w inne piękne miejsca. Od razu powiem, że dwa dni to stanowczo za mało, by objechać wyspę i poznać wszystkie atrakcje, które oferuje. Nam udało się tylko liznąć tego piętrowego tortu, wisienki na torcie nie było...a  na południe w ogóle nie ruszyliśmy.

Dnia pierwszego obieramy kurs na północ, trzymając się zachodniej strony. Pierwszy punkt to niewielka odludna plaża Miritriotissa. Ukryta w zatoce pośród wzgórz, jest nieoficjalną plażą naturystów. Jest rano, kąpać się jeszcze nie zamierzamy, ani też zakłócać spokoju pierwszego bywalca; więc tylko rzucamy okiem z góry i ruszamy w dalszą drogę. 


Następny punkt programu to nadmorska Paleokastirsa. Całe wybrzeże w okolicach miejscowości tonie w zieleni, woda mieni się różnymi odcieniami błękitu, skaliste wybrzeże dzieli półwysep na kilka zatoczek, gdzie rozsiane są żwirowe plaże. Zostawiamy auto na przydrożnym parkingu i  między barami, a centrum nurkowym, schodzimy schodkami do jednej z nich. Potem wracamy do głównej drogi, która po jakimś czasie po prostu się kończy, schodząc do portu. Tu oprócz prywatnych łódek  cumują taksówki wodne, które docierają do innych zatoczek, do których nie dostaniemy się od strony lądu. Między innymi żółte łódki z przeszklonym dnem, zanurzonym dwa metry pod taflą wody, z których możemy podziwiać życie wodne w krystalicznych zatokach. Jednak cały półwysep najpiękniej widać z góry. Jadąc dalej w stonę Mekrades, zatrzymujemy się w punkcie widokowym, skąd roztacza się najlepsza panorama na cały półwysep.


Makrades, to wioska która słynie z lokalnej produkcji domowych win, czy ziół. Zatrzymują się tu też autokary, które przywożą wczasowiczów na zakupy do miejscowych sklepików, pełnych greckich wyrobów i pamiątek. Dominują greckie oliwy, oliwki, mydełka zapachowe, czy kosmetyki na bazie oliwy z oliwek. 


Zaraz za Makrades, drogowskazy kierują do Angelokastro. Ruiny zamku wznoszą się wysoko na górskim szczycie, stromo opadającym ku morzu. Do samej twierdzy dochodzi się spacerem, jednak nie wspinamy się do zamku,  a jedziemy dalej ku północnemu krańcowi wyspy. Zatrzymujemy się tylko na chwilę przy długiej, szerokiej i piaszczystej plaży Agios Stefanos. Porywisty wiatr i wzburzone fale nie zachecają do kąpieli.



Przylądek Drastis, to jedno z najbardziej malowniczych miejsc na Korfu, które widzieliśmy. Fantazyjne formacje skalne wpadają wprost do morza. Podziwiamy je tylko z góry...Schodząc piaszczystą drogą w dół, napotykamy zatarasowaną baniakami sieżkę z napisem: stop -  private area.

Nieco dalej, w typowo turystycznej miejscowości Sidari znajduje się kolejna osobliwość wyspy: Kanał d'Amour. Aby się tu dostać należy przejść przez teren restauracji Kahlua Pool Bar Restaurant. Nie bardzo wiemy gdzie jest to miejsce, tylko intuicyjnie skręcamy w otwartą szeroko bramę by zaparkować samochód. Trafiliśmy idealnie; pierwsze oznakowanie pozostawia wiele do życzenia, ale za chwilę już wiemy ,że jesteśmy we właściwym miejscu. Koło wczasowiczów wylegujących się na basenowych leżakach dochodzimy do malowniczego klifu. Sam kanał jest dosyć   wąski i  wg legendy przepłynięcie go wpław przez zakochanych - zapewni im dozgonną miłość, a  samotne osoby szybko odnajdą swoje szczęście w miłości. Tuż za klifem rozpościera się już nieco większa plaża, gdzie zakochani mogą relaksować się na leżakach pod parasolkami i podziwiać  fantazyjne formy skalne wystające z morza. My na odpoczynek wybieramy główną - szeroką  plażę Sidari Beach, z łagodnym zejściem do morza.



Następnego dnia też kierujemy się na północ. Tym razem celem są dwa punkty na wyspie: miejscowość Kassiopi, oraz najwyższy szczyt Korfu - Pantokrator. Jadąc główną drogą wschodniego wybrzeża, mijamy m.in. takie miejscowości jak  : Gouvia, Dassia, Ipsos, Kalami.
Kassiopi to bardzo ładna miejscowość z zadbanym centrum i niewielkim portem, przy którym stoją armaty. W miasteczku można zwiedzić kościół Panagia Kasiopitissa , oraz oznakowaną drogą z centrum, wdrapać się do górujących nad miejscowością ruin zamku. Jednak najlepsze widoki oferują tutejsze kamieniste plaże. Przejeżdżając przez centrum i mijając port docieramy prawie na sam koniec cypla, gdzie znajduje się cudowna Bataria Beach. Samochód można zostawić tuż przy samej plaży, po czym chłonąć piękny widok turkusowo-niebieskiej wody, z wybrzeżem Albanii w tle.





Na najwyższy punkt wyspy można dostać się wybierając mniej- lub bardziej ryzykowny wariant. Droga 25-ciu serpentyn należy zapewne do tych bardziej ryzykownych i widowiskowych. My jedziemy z północnego krańca od strony Sidari, więc nie zamierzamy nadrabiać kilometrów, by rwać włosy z głowy pokonując ostre zakręty pnące się po wysokich górskich zboczach.  Odpalamy nawigację i jedziemy na skróty! Włosów z głowy nie rwiemy, za to plujemy sobie w twarz, że podążaliśmy za nawigacją.  Nie  - nie ufam bezgranicznie nawigacji i zawsze przy sobie mam tradycyjną mapę, z której można było odczytać, że do naszego celu prowadzą drogi " no asfalt". Niestety okazało się, że polne, górskie dróżki byłyby zbyt dużym wyzwaniem dla naszego Fiata Pandy. Najwyższego punktu wyspy nie udało się zdobyć:(

w tym punkcie się poddajemy, czy nasz Fiat Panda by podołał?

Na pocieszenie -  wracając do domu zatrzymujemy się w sąsiedniej Sinarades. Jest to pełna uroku górska wioska, której nie zalała fala turystycznej tandety. Przyjezdni mogą odwiedzić jedyne na wyspie Muzeum Folklorystyczne, wstąpić na obiad do typowej greckiej tawerny, lub pospacerować po spokojnych uliczkach, między domami ozdobionymi donicami z kwiatami. Klimat jest!




Do stolicy wyspy - Kerkiry przybywamy autobusem dnia kolejnego(2,40 euro) Największe na wyspie miasto też nam się bardzo podoba, mimo że znacznie różni się wyglądem od typowych greckich miejscowości. Kolorowe kamienice między którymi porozwieszane są sznury z praniem przypominają włoskie uliczki, wydeptane brukowane uliczki i promenady odsyłają mnie pamięcią do chorwackich miasteczek. Spacerując uliczkami Starego Miasta możemy podziwiać zabytkowe kościoły, pomniki, a jeśli chcemy spojrzeć na te wszystkie atrakcje z góry, mamy do wybory dwie możliwości: Stary i Nowy Fort.




A teraz pora na atrakcję totalnie odlotową:) Kanoni - to symbol Korfu. Biały monastyr, z malutką porośniętą drzewami wysepką w tle( Mysia Wyspa) -  to obraz który widnieje na większości pocztówek. Miejscowość znajduje się kilka km. od centrum wyspy i można tu dojechać niebieskim autobusem z centrum Kerkiry( 1,20 euro). Małą łódką płyniemy na wysepkę, na której znajduje się niewielki kościółek( 2,50 euro). Jednak największą atrakcję mamy za darmo. Nieziemskie wrażenie robią samoloty, przelatujące tuż nad naszymi głowami, by za chwilę wylądować na platformie osadzonej w morzu. Doskonałym punktem obserwacyjnym jest taras działającej tam kawiarni, bądź betonowa grobla, którą możemy przejść na przeciwległy brzeg i która  oddalona jest od krańca pasa startowego tylko o 300 metrów. My dochodzimy do środka i wypatrujemy w niebo, wyczekując aż wielkie maszyny z hukiem przelecą ponad nami. 

Przylatującym zazdrościmy...może dotrą tam, gdzie nam się nie udało. Bo naprawdę warto opuścić przyhotelowy basen. Korfu jest piękną wyspą, zapewne jedną z wielu greckich perełek, ale tej stanowczo mówię TAK!


A tu filmik z samolotem w roli głównej

 

                        
SMAKI KORFU

  
 

Grecka kuchnia dla przeciętnego turysty wiąże się z kilkoma typowymi daniami. Wszyscy w Polsce znamy sałatkę grecką, czy tzatziki. Poza tym chętnie zamawiamy moussakę, czy dania mięsne jak różnego rodzaju gyrosy, czy souvlaki. 
My także nie byliśmy oryginalni, a sałatka po grecku wiodła prym. Pączenie pomidora, ogórka, czerwonej cebuli, zielonej papryki, oliwek i sera feta, smakuje najlepiej podlane prawdziwą grecką oliwą. Sałatka grecka w Grecji, trochę się różni od tej polskiej wersji. Przede wszystkim kwintesencja smaku tkwi w lokalnych składnikach. Warzywa pokrojone są w większe kawałki, oliwki zawierają pestki, nie ma  sałaty, a feta podana jest w formie plastra posypanego ziołami.

 

Z dań mięsnych popularne są także souvlaki, czyli kawałki mięsa wieprzowego, czy  kurczaka -  nadziane na szpadki i podawane najczęściej na talerzu z frytkami, chlebkiem pita i  sosem tzatziki.
Można je zjeść także w wersji mini -  wtedy  kawałki mięsa są owinięte w placek pita, z frytkami, cebulą, pomidorem i sosem w środku.
Chicken souvlaki, czy pork souvlaki to super przekąska, jednak bardzo się tym nie najemy. 
Na danie obiadowe trzeba zainwestować średnio  ok.8-10 euro. 
Moussaka, czyli zapiekanka na bazie mięsa mielonego i bakłażanów pod beszamelem, to typowe danie w greckim menuMoją moussakę podano w glinianym naczynku - gorąca, prosto z pieca pod beszamelową pierzynką była wyśmienita.
Próbowaliśmy także mniej znanych dań kuchni greckiej. 
Prawns Saganaki to krewetki w sosie pomidorowym posypane pokruszoną fetą.
Soutzoukakia to pulpety mięsne w sosie pomidorowym, podane z ryżem i frytkami.  
Są też dania typowe dla kuchni korfiańskiej, jak:
Sofrito - pieczeń wołowa, marynowana w occie, czosnku i gotowana na winie.
Pastisada - makaron zapiekany z wołowiną i kurczakiem w sosie pomidorowym.  
Próbowaliśmy, lecz nie zachwyciły nas specjalnie.

        

 


INFORMACJE PRAKTYCZNE

Przyjazd
przylatujemy liniami Ryanair, bilet w dwie strony, tylko z bagażem podręcznym 400 zł

Poruszanie się po wyspie

  • lotnisko - lotnisko znajduje się 3 km. od stolicy Korfu.  Z głównego dworca autobusowego: Korfu Green Buses znajdującego się ponad 2 km od lotniska, odjeżdżają autobusy w różne części wyspy. Kto tak jak my, ma mnóstwo czasu do odjazdu autobusu, może zrobić zakupy w pobliskim Lidlu:)                                                                                                       

 



  • Po stolicy wyspy kursują niebieskie autobusy. W bilety można się zaopatrzyć w kioskach, czy u kierowcy.
  • Do pobliskiego Kanoni możemy dojechać autobusem z przystanku znajdującego się przy Platia G.Theotoki.
  • Najwygodniej jednak wyspę zwiedza się samochodem. Aby wynająć auto nie potrzebna nam karta kredytowa, a wystarczy gotówka. Koszt: doba/30 euro  plus.... dodatkowe koszty za nadkilometry...o czym dowiadujemy się już po zamówieniu auta. Zapewnie nie każda wypożyczalnia ma takie zasady nasza niestety tak, więc zostaliśmy ograniczeni limitem kilometrów: 200/ na dwa dni. Za każdy dodatkowy km./ 1,20 euro
Najwygodniej jednak, nie zawsze oznacza najłatwiej:) Kręte, pnące się pod górę drogi Korfu często przyprawiają o zawrót głowy...nam już sam podjazd pod apartament gwarantował przyspieszone bicie serca... 

Noclegi 
Oferta hoteli, czy apartamentów na wyspie jest bogata. Wystarczy tylko wybrać miejsce i szukać najlepszej dla nas oferty.
Prawie większość prywatnych apartamentów, podobnie jak hotele ma swoje baseny. Możemy z nich korzystać nawet jeśli nie mieszkamy w danym miejscu, wystarczy po prostu zamówić coś w przybasenowym barze.  
  



Popularnymi pamiątkami przywożonymi z Grecji są specjały wyprodukowane na bazie oliwek, z greckich oliwnych gajów. Ze względu na bezpieczeństwo w transporcie lotniczym, dostępne są zazwyczaj oliwy, czy oliwki sprzedawane w puszkach. Możemy zakupić także ocet winny, oraz wszelkiej maści przyprawy: do sosu tzatziki, do souvlaki, do gyrosa, do sałatki greckiej.  Z oliwy z oliwek wyrabiane jest także mydło. Ale jeśli chodzi o mydełka,  wachlarz zapachów jest znacznie bogatszy: są  lawendowe, jaśminowe, kumkwatowe...Jednak najcenniejszą pieniącą się pamiątką, będzie wytwarzane tradycyjnymi metodam mydło, z liczącej ponad 100 lat wytwórni PATOUNIS.


A co to są kumkwaty? Kumkwaty to coś co wyróżnia Korfu od innych greckich wysp. Małe owoce podobne do pomarańczy są typową korfiańską specjalnością. Przetważa się je na dżemy i likiery. Dlatego  likier z kumkwatu - dosyć specyficzny w smaku, króluje na półkach sklepików z pamiątkami. A malutka buteleczka z trunkiem, w kształcie wyspy Korfu, jest   idealnym drobnym upominkiem, którym możemy obdarować naszych bliskich.

Wiele sklepów proponuje także wyroby z drewna oliwkowego, jak przeróżne naczynia, czy figurki.

  

 



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz