wtorek, 9 sierpnia 2016


Podlaskie - szlakiem cerkwi i otwartych okiennic  [rowerem]



Wyprawa na Podlasie była naszym rowerowym "preludium" do podróżowania z sakwami. Przyświęcały nam dwa cele: zobaczyć jak to jest pedałować z bagażem, oraz dotrzeć do Puszczy Białowieskiej, która od dawna jest moim punktem na mapie, do odhaczenia. Przyświecało nam też Słonko...zbyt mocno, co troszkę pokrzyżowało nasze plany...







Podlasie to magiczna kraina która wciągnęła mnie, gdy pierwszy raz pojechałam nad Biebrzę. Rozległe krajobrazy, wsie na końcu świata, drewniana architektura, przydrożne krzyże, bocianie gniazda i dzika przyroda. 
Tu znajduje się prastara Puszcza Białowieska, która jest ostatnim takim lasem w Europie,  wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.

Teraz o puszczy głośno, ze względu na grożące jej niebezpieczeństwo. Tylko 17 % kompleksu, znajduje się w granicach Białowieskiego Parku Narodowego i objęte jest  ochroną. Na pozostałym terenie zarządzanym przez Lasy Państwowe wycinka drzew postępuje.

Komunikacją PKP w to miejsce nie jest dotrzeć łatwo.
Największa miejscowość w otulinie Parku Narodowego to Hajnówka, znajdująca się ponad 20 km od Białowieży, która leży w sercu BPN.

Aby uniknąć przesiadek, wymyślamy taki plan.
Pociąg relacji Warszawa - Łapy( na granicy Narwiańskiego Parku Narodowego)

dzień I trasa: Łapy - Dubicze Cerkiewne - Białowieski Park Narodowy
dzień II  Białowieski Park Narodowy - Kraina Otwartych Okiennic - Białystok

Niestety plan  spalił na panewce...
Wesoło było już od pobudki. Jak można pomylić godzinę przyjazdu pociągu, z godziną odjazdu??? Taka skucha kosztuje...ma się 5 minut na wyjście z domu od momentu wstania z łóżka. Na szczęście cudem udaje się dotrzeć na dworzec i zdążyć na pociąg.

Za to nie udaje się wysiąść na właściwej stacji w Łapach...Kto nie patrzy na tablice z nazwami miejscowości,  tylko wysiada  zgodnie z czasem na zegarku potem musi odżałować...Wysiadamy i nagle zdziwienie: przecież to nie Łapy, ale Szepietowo! No nic... wrzucić z powrotem całego rowerowego majdanu nie zdążymy, pozostaje nadrabiać kilometry i lekko zmodyfikować swoje plany.

Weryfikuje je  także pogoda. Niemiłosierny upał nie sprzyja rozwijaniu prędkości, a wręcz zmusza do zbyt częstych przystanków w poszukiwaniu cienia. Jedziemy drogami asfaltowymi i szutrami. Przez miejsca, które witają nas dwujęzycznymi tablicami z nazwami miejscowości: po polsku i białorusku. Gmina Orla jest pierwszą podlaską gminą  zamieszkiwaną przez ludność białoruską, w której wprowadzono dwujęzyczne oznakowanie. W sąsiedniej gminie nasz planowany przystanek, czyli wieś Dubicze Cerkiewne, okazał się naszą metą.

Zanim wjedziemy do miejscowości oglądamy cmentarz prawosławny. Charakterystyczne krzyże pomalowane na kolor niebieski, który w prawosławiu symbolizuje niebo i duchowość, pochodzą głównie z okresu międzywojennego i powojennego.
Także drewniana cerkiew w Dubiczach, pod wezwaniem Opieki Matki Boskiej ma kolor niebieski. Niebieski kolor budowli, oznacza także, że poświęcona jest ona Matce Boskiej lub Michałowi Gabrielowi. Wieś znajduje się na Podlaskim Szlaku Kulturowym "Drzewo i Sacrum", łączącym zabytki architektury drewnianej białostoczyzny. Więcej o szlaku przeczytacie tu: http://drzewoisacrum.eu/pl/o-szlaku

Pora późna, już wiemy że do Białowieży nie dojedziemy. Szukamy, gdzie by tu rozbić namiot we wsi. Nie jest łatwo. Starsi panowie siedzący na ławeczce na podwórku, nie bardzo nam chcą pomóc, przechodząc na gwarę lokalną.
Na jednym tylko domu, widnieje szyld NOCLEGI. Po telefonicznej konsultacji z gospodynią Pani pozwala rozbić namiot na swojej posesji. Czego chcieć więcej... za piątaka mamy ogrodzony teren, szlauch z wodą i kibelek.  















Następnego dnia odcinkiem rowerowego szlaku Green Velo, jedziemy do Hajnówki położonej na skraju Puszczy Białowieskiej. Miejscowość słynie z nowoczesnej cerkwi - soboru św. Trójcy, w której odbywają się Międzynarodowe Festiwale Muzyki Cerkiewnej. Z zewnątrz budowla wyróżnia się pofałdowanymi, nieregularnymi kształtami. Do środka nie udaje nam się zajrzeć, gdyż trwa nabożeństwo.
Dalej żółtym szlakiem rowerowym kierujemy się w stronę Narwi, po drodze mijając drewniane kolorowe domy i cerkwie, przydrożne kapliczki i  krzyże wotywne.

nowoczesna cerkiew w Hajnówce




zabytkowa cerkiew prawosławna p.w. św. Jana Teologa


Kapliczka pod wezwaniem św. Proroka Eliasza



cerkiew podwyższenia krzyża Pańskiego w Narwi
Podczas gdy żar leje się z nieba, taki przystanek jest dla nas wybawieniem:) Nareszcie woda! Orzeźwiająca kąpiel i można ruszyć dalej do Krainy Otwartych Okiennic.











na szlaku wodnym" Dolina Górnej Narwi"




 KRAINA OTWARTYCH OKIENNIC



 Kraina Otwartych Okiennic to szlak wiodący przez trzy wsie: Trześcianka, Soce i Puchły, które łączy drewniana zabudowa ze zdobionymi okiennicami i narożnikami.
Domy w największej ze wsi Trześciance rozlokowane są wokół głównej szosy.
Znajduje się tu cerkiew Michała Archanioła, tym razem w kolorze zielonym, który związany jest z Duchem Świętym. 
 





cerkiew w Trześciance

Wizyta w dwóch kolejnych wsiach, przenosi mnie w zupełnie inny wymiar Niewielki podniszczony  znak na rozstaju dróg informuje,  gdzie należy skręcić na Soce. Prawie trzy kilometry jadę sama drogą przez las, by w końcu znaleźć się " na końcu świata". Poza drewnianymi domkami z otwartymi okiennicami , ozdobą wsi są także stare wotywne krzyże. Otaczają Soce z każdej strony. Czas się tu zatrzymał... jakaś starsza Pani siedzi na ławeczce nawet nie wypada nie powiedzieć Dzień Dobry
Na wyjeździe ze wsi żegna mnie  mała drewniana kapliczka prawosławna p.w Proroka Eliasza. Jadę dalej leśnym duktem, za niespełna 4 km. ostatnia wioska na szlaku - Puchły. Tu siły regeneruje siostra,  którą nie kręcą okiennice:) Z Trześcianki pojechała prosto na Puchły.
Atrakcją wsi jest cerkiew parafialna p.w. Opieki Matki Bożej, zbudowana na planie krzyża.  Niestety spóźniłam się; siostra donosi, że nabożeństwo skończyło się niedawno. Pozostaje tylko obejrzeć budynek z zewnątrz.








regeneracja przed kolejnymi kilometrami pedałowania

cerkiew w Puchłach

Do mety wracamy przez równie urokliwe wsie: Ciełuszki, Wojszki, Zajączki, które zdobi bogata ornamentyka drewnianych chałup bocianie gniazda.  Tym razem spotkanie z wijącą się Narwią powoduje ukłucie zazdrości - nie mamy czasu na kąpiel, trzeba wracać na dworzec w Łapach. Zdążyć przed nadciągającą zmianą pogody  na ostatni pociąg do Warszawy


drewniany dom we wsi Ciełuszki



Udaje się
Jesteśmy dumne....choć do Białowieży nie dotarłyśmy, 
                                          żubrów nie oglądłyśmy, to...
                                          żubrem świętowałyśmy:) 
Naszą pierwszą setkę na liczniku, naszą pierwszą rowerową przygodę.
I kiedy piszę tego posta, kolejna tygodniowa wyprawa już za nami. Pierwszy etap Green Velo ( Elblag - Augustów) zaliczony. Mapy na kolejne odcinki rowerowego szlaku już są, żubry nam nie uciekną - Białowieski Park Narodowy czeka na swoją kolej.
 

dumne na Podlasiu, z dumą Podlaskiego


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz