Green Velo - wschodni szlak rowerowy [ etap I: Elbląg
- Augustów]
Green Velo to szlak
szlak rowerowy wschodniej Polski, który przebiega przez obszar pięciu
województw: warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, lubelskiego, podkarpackiego i
świętokrzyskiego. Jest to najdłuższy spójny szlak rowerowy w Polsce, osiągający
prawie 2 000 km. Projekt, który jest dosyć nowy( całkowicie oddany z końcem
2015 roku) ma przede wszystkim dać szansę na rozwój i promocję Polski B. Polski gorszej? Na pewno mniej rozwiniętej od bieguna zachodnego, ale to nie oznacza,że mnie atrakcyjnej. Wschód naszego kraju to ciekawa kultura, ale przede wszystkim piękne sielskie krajobrazy, które chciałabym Wam w tym poście pokazać. Sam projekt wzbudza sporo kontrowersji, a oceny szlaku są różne, ale to przyroda gra tu pierwsze skrzypce. Piękne spoty reklamowe puszczane w TV i do tego moda na rowery - motywatorów by ruszyć na green velo jest wiele...
DZIEŃ I: ELBLĄG - FROMBORK
Do Elbląga przybywamy
pociągiem. Nie jesteśmy jedyne, które opuszczają peron z rowerami. Ogarniamy
nasze tobołki i ruszamy w miasto w poszukiwaniu początku szlaku.
Jesteśmy na rynku, przez który wiedzie trasa, no ale nie zacząć od zupełnego źródła? Na mapie przecież szlak zaczyna się po drugiej stronie rzeki
Elbląg. Pamiątkowa fotografia na starcie musi być, ale wcześniej dostajemy
zaproszenie na kawkę. Nie odmawiamy; najpierw tylko za radą nowych znajomych
kierujemy się do Informacji Turystycznej, mieszczącej się w zabytkowej Bramie
Targowej, by zaopatrzyć się w rowerowy atlas szlaku dla woj.warmińsko -
mazurskiego. Rowerzyści zmierzający na festiwal country w Mrągowie, przy kawce
i śniadaniu próbują nas skusić na małą modyfikację naszych planów. Mrągowo
brzmi kusząco, ale może innym razem, teraz mamy swoją misję do spełnienia.
Żegnamy się i ruszamy w drogę. Cofamy się właściwie, by dotrzeć do punktu zero. Spodziewamy się jakiegoś specjalnego oznakowania, a tu tylko strzałka
kierująca nas na koniec szlaku green velo. Jedziemy i jedziemy a tu nic...nie
ma spektakularnego startu. Zawracamy i dostrzegamy pierwszy MOR.
MOR-y to miejsca obsługi rowerzystów. Później się przekonamy, że
mogą się od siebie różnić, choć zazwyczaj jest to zadaszona wiata z ławkami,
parkingami dla rowerów, koszami a czasem i toaletą. Zawsze z tablicą
informacyjną przedstawiającą ogólną charakterystykę szlaku, z najważniejszymi
punktami na mapie, których turysta nie powinien ominąć.
|
od lewej MOR w Korszach, z prawej MOR nad.jez.Czarne, Puszcza Romnicka |
|
nasz start został odpowednio uświęcony - możemy ruszać w trasę! |
Wracamy do miasta; jest niedziela
w przeddzień św. Krzysztofa - patrona kierowców. I nasze bajki dosięgło kropidło
kapłana, wyświęcejącego auta zmotoryzowanych. I jeszcze różańce dostajemy, z
takim początkiem i takimi świętościami już się naszej trasy nie
obawiamy:) Ruszamy dalej, przejeżdżamy przez park miejski, by
potem wjechać na teren Parku Krajobrazowego
Wysoczyzny Elbląskiej. A skoro wysoczyzna, są i wzniesienia.
Pierwsze koty za płoty z podjazdami za nami. Pagórkom towarzyszą głębokie jary
i wąwozy oraz stare lasy bukowo-dębowe. W końcu zbliżamy się do brzegu Zalewu
Wiślanego. Na plaży "Srebrna Riwiera" w Kadynach robimy postój na
zupkę, który owocuje kolejnym miłym spotkaniem. Rowerzyści z Fromborka
sugerują, że łatwiej do miasta dojedziemy normalną drogą, ale my uparcie
trzymamy się swojego planu i szlaku green velo. Spotkamy się na miejscu,
a tymczasem każdy w swoją stronę... Po dotarciu do celu , rozbijamy się
na poleconym campingu, a potem nasz osobisty przewodnik funduje nam wieczorny
spacer po swoim mieście. Jest spacer do przystani, ale też atrakcja tak
nieoczywista jak nocna wizyta w piekarni... Mikołaj Kopernik musi na nas
poczekać do rana:)
|
zbliżamy się do Zalewu Wiślanego |
|
Park Krajobrazowy Wysoczyzny Elbląskiej i dwie bohaterki wyprawy |
DZIEŃ II: FROMBORK - GRUSZYNY K. GÓROWA IŁAWIECKIEGO
Wzgórze Katedralne
- uwaga! z katedrą , nie zamkiem (choć otoczone murami
obronnymi) - zwiedzamy następnego dnia rano. W katedrze Wniebowzięcia Najświętszej
Marii Panny i św. Andrzeja znajduje się sarkofag ze szczątkami Mikołaja
Kopernika. W Pałacu Biskupim mieści się muzeum astronoma i dawna barokowa
dzwonnica zwana Wieżą Radziejowskiego. Wewnątrz wieży Pani w ruch wprawia
wahadło Foucaulta, które udowadnia nam, że Ziemia się kręci.. My zakręconymi schodami wspinamy się na taras widokowy, skąd rozpościera się panormama miasta.
|
Wnętrze katerdry Wniebowcięzia Najświętszej Marii Panny i św.Andrzeja |
|
działanie wahadła Foucaulta dowodzi obrotu Ziemi wokół jej własnej osi |
|
z naszym osobistym przewodnikiem po Fromborku, ogladamy panoramę miasta |
|
ryneczek we Fromborku z fontanną i pomnikiem Mikołaja Kopernika |
Żegnamy się z Kopernikiem
i ruszamy w trasę. Jedziemy wałem przeciwpowodziowym wzdłuż Zalewu Wiślanego. W
Nowej Pasłęce zanim miniemy mały port, tablica wskazuje nam ujście Pasłęki do zalewu. W Braniewie neogotycki dworzec kolejowy poszerza listę zabytków miasta,
...a nam ukróca naszą kilometrówkę. Przyznaję się do małych grzeszków...50 km z
Braniewa do Pieniężna pokonujemy pociągiem. W Górowie Iławieckim miała być
nasza meta, ale jak się okazuje o nocleg nie jest łatwo. Przymierzamy się
rozbić namiot w centrum miasta nad jeziorkiem, ale w końcu pewien spacerowicz
poleca nam niedaleką( niecałe 4 km) agroturystykę w Gruszynach. Jak na ironię przez ostatnie
kilometry po trasie mijałyśmy często tajemnicze tabliczki z numerem do
agrowczasów. Kto pomyślał, że właśnie trafimy pod ten adres. Rozbijamy namiot
nad stawem rybnym, wokoło pięknie, zielono, ...ale czy czujemy się
bezpiecznie?:) Bliski kontakt z naturą nie zawsze daje poczucie bezpieczeństwa,
nie możemy zmrużyć oka...mamy wrażenie, że ktoś podkrada się nam do namotu... a to tylko natura: spadające jabłka z jabłoni i buszujące po posesji zwierzaki robią swoje.., a wyobraźnia buzuje.
|
Nad Nową Pasłęką, która uchodzi do Zalewu Wiślanego |
|
jadąc brzegiem zalewu Wiślanego trafiamy na taką miejscowość - nasze różańce, w miejscowości Różaniec |
|
o zabłądzenie na szlaku trudno, pomarańczowe tablice znakują szlak green velo |
|
przystań wodna w Braniewie |
|
amfiteatr miejski w Braniewie |
|
osiedle mieszkalne w Braniewie - czerwona cegła króluje |
|
ratusz w Pieniężnie |
W Stedze Małej wita nas deszcz i
niszczejący budynek dawnych zabudowań folwarcznych , niegdyś tu istniejącego
zespołu pałacowo - parkowego. Chronimy się pod sklepem i nawiązujemy nowe znajomości...
|
spotkanie z rodakiem - Łowiczak na drugim krańcu Polski |
|
Muzeum Gazownictwa w zabytkowym budynku gazowni w Górowie Iławieckim |
|
ratusz w Górowie Iławieckim |
|
szukamy noclegu - może na terenie szkolnym?, ale nad jeziorem takie widoki... |
|
miał być nocleg nad jeziorkiem "Patelnia" w centrum Górowa Iławieckiego.... |
|
jest nad stawem, pod jabłonką w gospodarstwie agroturystycznym |
DZIEŃ III: GRUSZYNY - LIDZBARK WARMIŃSKI - WILCZYNY
Lidzbark Warmiński znajduje się na szlaku zamków gotyckich.
Zamek Biskupów Warmińskich z XIV wieku, w którym rezydował Mikołaj Kopernik,
oglądamy tylko z zewnątrz. Zwiedzam natomiast wnętrze Sanktuarium Matki Bożej
Królowej Pokoju w Stoczku Klasztornym; miejsce kultu maryjnego i cel pielgrzymek.
Powstanie sanktuarium jest związane z legendą o znalezieniu w starym dębie
cudownej figurki Matki Boskiej. Kolejnym przystankiem jest zespół
pałacowo - dworski w Galinach. W otoczeniu parku krajobrazowego ze stawami
wodnymi znajduje się pałac Eulenburgów. W pobliżu pałacu położony jest
zabytkowy XIX wieczny folwark - zespół budynków z czerwonej cegły, które
mieszczą m.in; stajnie, oraz dwupoziomową restaurację. Miejsce jest śliczne:
surowe jasne ściany i drewniane stropy...jest spory ruch, ale nie odmawiamy
sobie zimnego piwka i obiadu w typowo warmińskim wydaniu. Kto chciałby
zanocować w Galinach, ma do dyspozycji pokoje w folwarku, bądź w pałacu. A
atrakcji przyrodniczych w pobliżu na pewno nie brakuje; obok
przepływa rzeka Pisa, która jest prawym dopływem Łyny. Obydwie piękne i
sprawdzone na kajakach:) Relacje ze spływu Łyną znajdziecie tu.
http://zakreconaviolonczela.blogspot.com/2015/09/spyw-yna-czyli-pieciokilometrowy-tor-z.html#more
|
Zamek Biskupów Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim |
|
Sanktuarium Maryjne w Stoczku Klasztornym |
|
zielony rower na zielonym szlaku - w tle Łyna |
|
budynek dawnych zabudowań folwarcznych w Galinach |
|
zespół parkowo - pałacowy w Galinach | | |
|
w Karczmie Galiny robimy przerwę na obiad |
Analiza mapy i znów...skłaniamy się ku
małym grzeszkom. Etap z Galin do miejscowości Korsze pokonujemy szosą, zbaczając ze szlaku. Na stacji w Korszach stoi zabytek techniki polskiej
produkcji powojennej i symbol rozwoju miasta - unieruchomiony parowóz
typu Ol49. Kolejną atrakcją Korsz znajdującą się obok stacji PKP,
są dwie wieże ciśnień z przełomu XIX i XX wieku. Z Korsz ruszamy na
Barciany, gdzie mamy ustaloną metę na dany dzień. Skoro jest atrakcja w postaci
zamku Krzyżackiego z XIV wieku, to na pewno jest jakieś zaplecze
turystyczne...można tak domniemywać. A tu się okazuje, że o nocleg znowu nie
jest łatwo. W końcu pewna Pani w restauracji wertując swój zeszyt z kontaktami
stwierdza, że jest ktoś kto nam noclegu na pewno nie odmówi. Dzwonimy - nie odmówił. Tak więc, nie dojeżdzając do zruin zamku, zbaczamy z trasy 10 km. do wsi Wilczyny, gdzie w swoim gospodarstwie agroturysycznym CHARYTONÓWKA, wita nas postać dosyć osobliwa - lokalny artysta, Pan Józef Charytoniók. Miał być nocleg w namiocie, ale po co się męczyć po nocy, jak można mieć ciepłe łóżko i prysznic za grosze...w dodatku w bliskim kontakcie ze sztuką. Bowiem do swojego pokoju na poddaszu przechodzimy przez pracownię gospodarza.
|
czasem mamy dosyć szutru i skłaniamy się ku małym grzeszkom (na skróty po asfalcie) |
|
czasami jest gładko i przyjemnie.... |
|
pracownia na poddaszu u naszego gospodarza - jeden nocleg pod dachem się należy:) |
DZIEŃ IV : WILCZYNY - WĘGORZEWO - GOŁDAP
Węgorzewo to miasto położone w Krainie
Wielkich Jezior Mazurskich. MOR znajdujący się przed wjazdem do miasta
umożliwia odpoczynek z widokiem na jedno z największych jezior w Polsce - jez.
Mamry. My tu tylko wpadamy na śniadanko z widokiem, niektórzy mieli tu swoją
noclegownie...eeee tak można???... my też tak chcemy!!!:) Nowe wyzwanie podróży
przed nami... ale planowanie noclgu odkładmy na bok - przed nami jeszcze cały dzień. Ruszamy do portu
jachtowego w Węgorzewie, który znajduje się nad rzeką Węgorapą, wpływającą do
Mamr. W pobliżu znajduje się informacja Turystyczna, Muzeum Kultury Ludowej i
Park Etnograficzny, my natomiast zadowalamy się odpoczynkiem nad wodą z
widokiem na zacumowane jachty.
|
jezioro Mamry w Węgorzewie |
|
port w Węgorzewie |
Typowymi elementami
wpisującymi się w tutejszy krajobraz są mokradła, starorzecza, oczka wodne,
bedące siedliskiem bobra i ostoją ptactwa wodnego. Na green velo jest naprawdę
zielono!
W polsko - ukraińskiej wsi
Banie Mazurskie naszą atrakcją jest oferta gastronomiczna. Pozostawione w
Mor-ach ulotki promujące lokal jako Mistrza Kartaczy, ściągneły do Baru Młyn
również innych rowerzystów. Porównania nie mam - wcześniej nie smakowałam tego
regionalnego produktu, ale wielkość na pewno jest mistrzowska! Jeden
zestaw ( 17 zł) czyli dwie ziemniaczane, wypełnione mięsnym farszem elipsowate
pyzy, spokojnie można podzielić na dwie osoby. My tej wiedzy wcześniej nie
miałyśmy...po takim obiedzie ciężko wstać...a tu jeszcze trzeba zmieścić
deser. Tuż obok stoi budka z lodami tradycyjnymi, przed którą nie trzeba się długo
zastanawiać;) Trzy smaki do wyboru, minimalizm jest w modzie:)
Mijając sielskie krajobrazy zbliżamy się do Goładapi -
mazurskiego Zakopanego. Około 3 km przed miastem na stokach Wzgórz Szewskich,
działa centrum sportowo-rekreacyjne " Piękna Góra". To ośrodek
narciarski, z trasami o różnym poziomie trudności, przy którym w sezonie
funcjonuje betonowy tor saneczkowy. Saneczkowym szlakiem wspinamy się na
Piękną Górę ( 272 m n.p.m.), niestety nie na rowerach, a wciągając nasze bajki.
Nie jest łatwo, ale na szczycie czeka atrakcja - obrotowa kawiarnia
widokowa. 45 minut, jedno piwko, ten sam stolik, a widoki za szyba się
zminiają! I zapewniam to nie efekt browara, nie kręci nam się w głowach, to
podłoga się kręci:) Slońce zaszło, zjezdżamy do miasta, mijamy rynek i wieżę
cisnień, po czym docieramy na camping " Słoneczny Zakątek" nad
jeziorem Gołdap. Miejsce godne polecenia: fajna plaża, molo, do wyboru domki,
lub pole namiotowe, saniariaty, punkt gastronomiczny, wypożyczalnia sprzętu
pływającego i sympatyczna obsługa. Świetne miejsce, pierwsza kąpiel w jeziorze
i pierwszy nocleg za free...
|
Bar Młyn reklamuje się jako mistrz kartaczy, nie możemy nie wstąpić! |
|
zimowy tor saneczkowy umozliwia nam podjazd...a raczej podejście na Piękną Górę |
|
na Pięknej Górze znajduje się obrotowa kawiarnia z widokiem na panoramę Gołdapii |
|
pijemy piwko, a widoki za oknem się zmieniają... |
DZIEŃ V : GOŁDAP - MAUDA
Kolejny dzień daje nam się
we znaki. Tak, kryzys dopadł nas dnia piątego! Owce po trasie i te wzniesienia,
to Mazury, czy góry??? Skrajem Parku Krajobrazowego Puszczy Romnickiej
docieramy do Stańczyk, znanych z zabytkowych wiaduktów
nieczynnej linii kolejowej Gołdap - Żytkiejmy. Zostawiamy rowery na parkingu i
wspinamy się na bliźniacze, wznoszące się na wys.36 m. żelbetonowe mosty,
zbudowane na wzór rzymskich akweduktów. Następna atrakcja regionu to Trójstyk
Granic Wisztyniec, gdzie zbiegają się granice Polski, Litwy, Rosji. W miejscu
zbiegu granic stoi monolit otoczony okręgiem z kostki, na którym 3 linie wytyczają
trzy granice. Uwaga!na stronę rosyjską wstęp kategorycznie wzbroniony, a
nieprzestrzeganie przepisów i opuszczenie terytorium Unii Europejskiej grozi
mandatem w wysokości 500 zł. Kamera czuwa! Z Trójstyku ruszamy dalej
opuszczając woj.warmińsko-mazurskie. Tego dnia mamy plan wypełnić nasz
challenge - nocleg w MORZ-e. Ale agroturystyka w Maudzie, naprzeciw jeziora o
tym samym nazwie, kusi by wstąpić i zapytać o nocleg. Wybór okazał się strzałem
w dziesiątkę. Mamy kolejny nocleg za free, na podwórzu w ogródeczku pod
jabłonką. Do tego przesympatyczna gospodyni częstuje lokalnymi wyrobami własnej
produkcji.. Ser świszczący (?) pycha!
|
na campingu "Słoneczny Zakątek" w Gołdapii, po porannej kąpieli ruszamy dalej w trasę |
|
Stańczyki słyną z żelbetonowych mostów, najwyższych w Polsce |
|
nasze bajki przy ławeczce - logo green velo w miejscowości Bolcie,gdzie znajduje się punkt w którym zbiegają się granice trzech państw |
|
trójstyk granic Wisztyniec, Rosja mówi won, więc moja noga tam nie postanie |
|
kolejny nocleg u życzliwych ludzi:) - w ogróeczku pod jabłonią |
Następnego dnia wjeżdżamy na teren Suwalskiego Parku Krajobrazowego, gdzie w Starej Hańczy, za fundamentami dawnego dworu znajduje się plaża z dogodnym zejściem do północnych brzegów jeziora. Hańcza to najgłębsze polskie jezioro, które swoją klasą czystości przyciąga nurków. My tylko moczymy nasze stópki i ruszamy dalej w pofałdowaną dolinami i wzgórzami morenowymi suwalską krainę. Musimy zboczyć z green velo, bo trasa wiedzie właściwie tylko granicą parku...omijając najwyższe wzniesienie Suwalszczyzny - Górę Cisową, której ja pominąć nie chciałam.
Najpierw jednak przejeżdżamy przez wieś staroobrzędowców - Wodziłki, gdzie znajduje się stara drewniana świątynia zwana molenną. Świątynia zamknięta na cztery spusty, jedziemy dalej podbijać polską Fudżijamę - górę przypominającą kształtem stożek wulkanu.
Rozpościera się stąd niesamowity widok, na niemal cały Suwalski Park Krajobrazowy.
|
najgłębsze jezioro w Polsce - jez. Hańcza |
|
trochę poza szlakiem green velo , w Suwalskim Parku Krajobrazowym |
|
Molenna Starowierców w Wodziłkach |
|
przerwa na kawkę i ciasto w kawiarni Drumlin - by tu wstąpić zachęca sielska drewniana zabudowa. Gościniec, skansen, galeria - miejsce z klimatem. |
|
zbliżamy się do Góry Cisowej - polskiej Fudżijamy |
|
Suwalski Park Krajobrazowy to polodowcowy krajobraz pofłałdowanych wzgórz i jezior |
|
panorama z Góry Cisowej - najwyższego wzniesienia Suwalszczyzny |
|
Zalew Arkadia w Suwałkach |
Z Parku Krajobrazowego przenosimy się do Parku Narodowego. Pomiędzy tymi parkami, tylko mały miejski przerywnik - Suwałki. Przejeżdżamy przez miasto, mijając po drodze dom narodzin polskiej poetki i pisarki - Marii Konopnickiej. Wiedzie stąd szlak turystyczny im. Marii Konopnickiej " Krasnoludki są na świecie"
Czy to bajka, czy nie bajka
Myślcie sobie jak tam chcecie,
A ja przecież wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie
przekonują nas boaterowie baśni " O krasnoludkach i sierotce Marysi"
Wierzymy - baśniowe skrzaty podbijają polskie miasta,
a my po obiadowej przerwie jedziemy dalej podbijać Wigierski Park Narodowy. Wiadomo, to co chronione w obrębie parków, cenne przyrodniczo być musi. Krajobrazy nie zawodzą, a ja stanowczo stwierdzam że od Suwalszczyzny green velo przbiera na atrakcyjności. W Wigierskim Parku Narodowym przybrało też na turystach i nfrastruktura bardziej rozwinięta i green velo dosłownie w kolorze green:)
Rozbijamy się nad samym jeziorem, na polu namiotowym położonym tuż przy zabudowaniach pokamedulskiego klasztoru. Obecnie w słynnym klasztorze kamedułów już nie ma. Są turyści, którzy mogą wczuć się w pustelniczy klimat życia zakonnika i przenocować w eremie, czyli domku zakonnika - pustelnika. Uwaga! klasztorna skromność i samotność drogo kosztuje, wracamy do swoich skromnych włości na obłożonym polu namiotowym.
|
wjeżdżamy na teren Wigierskiego Parku Narodowego; witają nas: czapla i ścieżka w kolorze green |
|
jezioro Wigry w Wigierskim Parku Narodowym |
|
pokamedulski klasztor położony jest malowniczo nad samym jeziorem Wigry |
|
camping nad jez.Wigry położony jest tuż przy wigierskim klasztorze |
DZIEŃ VII : WIGRY - PŁASKA
Następnego dnia rano zwiedzam wnętrza klasztoru, czyli kościół z grobami zakonników
w kryptach i wieżę zegarową, z której roztacza się panorama na jezioro
Wigry. Udostępnione do zwiedzania są także apartamenty, w których w
czasie swojej siódmej pielgrzmki do Polski, w 1999 roku odpoczywał papież Jan Paweł II.
|
w eremach czyli domkach zakonników, dziś mogą nocować turyści |
To na jeziorze Wigry zaczyna się popularny szlak kajakowy Czarnej Hańczy. Tym razem tylko obserwujemy wesołe grupy kajakarzy; na spływ Hańczą przyjdzie swoja pora. W końcu Hańcza zwyciężyła w internetowym konkursie na rzekę roku 2016. W sezonie 2017 na pewno przybędziemy, teraz jest czas i miejsce na piknik u brzegów suwalskiej królowej.
|
piknik nad Czarną Hańczą |
|
bliski kontakt z naturą - to jest to, czego szukamy na green velo! |
Jedziemy i myślimy...a co to za plantacje i kosmiczne maszyny?? Marlena zasięga języka i już wiemy... na Podlasiu uprawia się tytoń, a ta platforma pomaga w zbiorach, które przypadają od lipca do września.
Dworczysko - tu niektórzy kajakarze kończą swój spływ Czarną Hańczą, my mamy przerwę i mały survival.
Drewniany kościół w Mikaszówce ma bardzo oryginalne wnętrze ( liczne jelenie rogi) są charakterystyczne dla stylu puszczańskiego.
Na kanale Augutowskim - najdłuższym zabytku w Polsce, znajduje się śluza Paniewo, jedyna dwukomorowa śluza z 15 -stu, położonych po polskiej stronie. Z góry obserwujemy jak grupa kajakarzy czeka na śluzowanie, które trwa około 30 minut. W tym czasie spiętrzona woda , wypływająca z komór podczas otwarcia zastawek, wyrównuje różnicę pozpoziomów ponad 6 metrów pomiędzy jeziorem Paniewo, a jeziorem Krzywym.
Tuż za Paniewem łapie nas większy deszcz i nawet przechodzi przez głowę myśl, aby schronić się w tutejszym MORZ-e na noc. Ale dzień się w sumie nie skończył, deszcz po jakimś czasie przechodzi, więc jedziemy dalej by zwieńczyć dzionek wieczorną kąpielą w jeziorze Orle. Wątpliwości: wejść, czy nie wejść szybko mijają.. Cisza, spokój i unoszące się nad taflą wody mgły...oto Płaska "perła ukryta w puszczy". A nocleg( choć już po ciemku) znajduje się tym razem nietrudno...Kawałek dalej wabi nas ognisko płonące nieopodal namiotu, rozbitego na zielonym terenie naprzeciw jeziora. Gospodarz wraz ze swoimi gośćmi, wychodzi do nas i częstuje ciepłym "kociołkiem". Po kolacji rozbijamy namioty. To nasz osatni nocleg na szlaku.
Ostatni nocleg..lecz nie ostatnie przyjemne spotkania...
|
MORy - tu odpoczywamy, jemy, chronimy się przed deszczem, nocowania jeszcze nie przetestowałyśmy | |
|
jezioro Orle w Płaskiej |
DZIEŃ VIII : PŁASKA -AUGUSTÓW
Dzień ósmy to finisz
naszych rowerowych wakacji. Ruszamy na metę - do Augustowa, skąd mamy pociąg do
Warszawy. Augustów to wodna stolica północno - wschodniej Polski płożona wśród
pięciu jezior. Spokoju tu nie uświadczysz...jedziemy wzdłuż jezior, nad którymi wypoczywają turyści. Turystyczną frekwencję na pewno podnosi przypadająca na ten dzień cykliczna
impreza: Mistrzostwa Polski w Pływaniu na Byle Czym. Dziwne wodne konstrukcje przygotowywane są do konkursu; my z braku wolnego
czasu omijamy show i przemykamy przez miasto prosto na dworzec, mijając rynek Zygmunta
Augusta i Śluzę Augustów na Kanale Augustowskim. Lokalizacja dworca na uboczu miasta i niepozorny budynek jest dla nas dosyć sporym zaskoczeniem. Obiekt znajduje się w rękach prywatnych i jest zamknięty, ale na stacji zatrzymują się pociągi PKP. Nasz jednak nie podjechał....wypadek po drodze. Meta z przygodami:) Czekamy na komunikację zastępczą: autobus do Białegostoku i bus na rowery...W autobusie także niespodzianka..Pan Staszek[ MIŚ/ RYŚ], bohater kultowych filmów Stanisława Barei, umila nam powrót do Warszawy i jeszcze rowerów na stacji popilnuje:)
I jak tu nie podróżować rowerem? Dla takich spotkań warto!
|
ostatni nocleg w namiocie |
|
jezioro Białe w Augustowie |
|
plaża nad jeziorem Necko w Augustowie |
|
przygotowania do zawodów w pływaniu na byle czym |
|
śluza Augustów - piąta na Kanale Augustowskiej |
|
dworzec w Augustowie |
Fakty i liczby...czyli małe podsumowanie
Green Velo to spójny szlak rowerowy, który łączy wiele elementów. Wspólnym mianownikiem jest napewno infrastruktura (znajdujące się co średnio 10 km. MORy i pomarańczowe tablice wyznaczające przebieg szlaku). Urozmaiceniem jest na pewno krajobraz, ale także drogi po których się przemieszczamy. Są one różne i czasem dają w kość...nie zawsze jest to gładki asfalt, a często po gładkim asfalcie nie idzie jak po maśle( mam na myśli nachylenie terenu). Na pokonanym przez nas odcinku przeważał szuter, często są to ubite dukty leśne, zaś chyba namniejszy procent stanowią asfaltowe ścieżki wytyczone obok głównych dróg.
Często szlak wytyczony jest po już istniejących polskich szlakach rowerowych (Podlaski Szlak Bociani, czy Euro Szlak Rowerowy R1 na północy kraju) i odpowiednio oznakowany i wyposarzony. Jednak projekt wymuszał także budowę 430 km.nowych dróg.
Za sam przebieg szlaków odpowiadają konkretne województwa. Zazwyczaj trasa biegnie wzdłuż najważniejszych atrakcji turystycznych danego regionu. Czasem jednak te atrakcje omija( Suwalski Park Krajobrazowy), może już nie potrzebują promocji?
Należy zaznaczyć, że green velo to nie tylko szlak rowerowy przeprowadzony z punktu A do punktu B. Można jechać tak jak my, trzymając się ściśle wyrysowanej na mapie trasy, będącej główną osią szlaku. Ale green velo ma także swoje Rowerowe Krolestwa, które pozwalają dogłębniej poznać atrakcje znajdujące się w pobliżu wytyczonego szlaku. Rowerowe Królestwa to propozycje wycieczek, skierowane dla miłośników aktywnego wypoczynku na dwóch kołkach, którzy chcą lepiej poznać dany region, więc nierzadko muszą zboczyć z głównej trasy.
Na stronie internetowej jest dostępna interaktywna mapa szlaku, która pomoże jeśli chcemy w domu wstępnie zaplanować przebieg naszej trasy. Jednak nieodzowna jest na pewno tradycyjna mapa szlaku. Gdzie można wcześniej zaopatrzyć się w pomocne mapy? Ja ogólną mapę green velo zdobyłam na targach turystycznych. Jednak najbardziej praktyczne i najwygodniejsze są poszczególne mapy( skala 1:200 000), czy atlasy rowerowe( slaka 1:50 000) danego województwa. Dostaniemy je w Informacjach Turystycznych. Uwaga! W danej IT, nie zaopatrzymy się w mapy wszytkich województw Wschodniego Szlaku Rowerowego. Choć za promocję odpowiada jedna organizacja( ROT w świętokrzyskim), to jeśli chodzi o foldery, mapy, broszury w danym województwie dostaniemy tylko mapy na aktualny region. Rowerowe Królestwa też mają swoje foldery, które pomogą lepiej spenetrować teren.
550 pokonanych kilometrów
w ciągu 8 dni
zazwyczaj było skromnie, 6 noclegów pod namiotem...raz wygodne łóżko pod dachem
W kwestii żywieniowej podobnie: głównie biwakowe żywienie, czasemi przełamane rarytasami - jak ten pyszny placek po węgiersku. Wersja exslusive zazwyczaj wtedy, gdy trzeba uzupełnić nie tylko zapas naszej energii, ale i naszych sprzętów elektronicznych:)
Nieszczęśliwych wypadków i uszkodzeń w rowerze ZERO Uszkodzeń na zdrowiu ZERO...poza jednym małym ukąszeniem...
Straty materialne: atlas rowerowy spłynął Łyną, a licznik rowerowy gdzieś po drodze zaginął
Przykrych doświadczeń nie pamiętam.W pamięci na pewno zostaną życzliwi ludzie. Na szlak na pewno wrócimy. W końcu tylko 1/4 całej trasy za nami. Przed nami: wiele pięknych krajobrazów, 4 parki narodowe i zapewne niecodzienne spotkania i przygody.
Turystyka rowerowa jest super, a ja już wyczekuję na kolejny sezon i kolejne kilometry na szlaku green velo.
dziękuje za uwagę i do zobaczenia na szlaku:)
piękna wyprawa i fajnie opisana, czytałem z ciekawością bo sam prowadzę coś podobnego ;)
OdpowiedzUsuńFajnie opisane, ładne zdjęcia. Sama w tym roku przejechałam trochę km. częścią green velo w okolicach Białowieży - zupełnie sama i było wspaniale! I tylko wszyscy sie mnie pytali, czy nie boje sie tak sama? a to były jedne z najlepszych moich wakacji! Pzdr!
OdpowiedzUsuńFajny opis tylko czemu tak mało ? :)
OdpowiedzUsuń