sobota, 22 października 2016

 

Green Velo - wschodni szlak rowerowy [ etap I: Elbląg - Augustów]

 

 




Green Velo to szlak szlak rowerowy wschodniej Polski, który przebiega przez obszar pięciu województw: warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, lubelskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego. Jest to najdłuższy spójny szlak rowerowy w Polsce, osiągający prawie 2 000 km. Projekt, który jest dosyć nowy( całkowicie oddany z końcem 2015 roku) ma przede wszystkim dać szansę na rozwój i promocję  Polski B. Polski gorszej? Na pewno mniej rozwiniętej od  bieguna zachodnego, ale to nie oznacza,że mnie atrakcyjnej. Wschód naszego kraju to ciekawa kultura, ale przede wszystkim  piękne sielskie krajobrazy, które chciałabym Wam w tym poście pokazać. Sam projekt wzbudza sporo kontrowersji, a oceny szlaku są różne, ale to przyroda gra tu pierwsze skrzypce. Piękne spoty reklamowe puszczane w TV  i do tego moda na rowery - motywatorów by ruszyć na green velo jest wiele...






DZIEŃ I:  ELBLĄG - FROMBORK




Do Elbląga przybywamy pociągiem. Nie jesteśmy jedyne, które opuszczają peron z rowerami. Ogarniamy nasze tobołki i  ruszamy w miasto w poszukiwaniu  początku szlaku. Jesteśmy na rynku, przez który wiedzie trasa, no ale nie zacząć od zupełnego źródła? Na mapie przecież szlak zaczyna się po drugiej stronie rzeki Elbląg. Pamiątkowa fotografia na starcie musi być, ale wcześniej dostajemy zaproszenie na kawkę. Nie odmawiamy; najpierw tylko za radą nowych znajomych kierujemy się do Informacji Turystycznej, mieszczącej się w zabytkowej Bramie Targowej,  by zaopatrzyć się w rowerowy atlas szlaku dla woj.warmińsko - mazurskiego. Rowerzyści zmierzający na festiwal country w Mrągowie, przy kawce i śniadaniu próbują nas skusić na małą modyfikację naszych planów. Mrągowo brzmi kusząco, ale może innym razem, teraz mamy swoją misję do spełnienia. Żegnamy się i ruszamy w drogę. Cofamy się właściwie, by dotrzeć do punktu zero. Spodziewamy się jakiegoś specjalnego oznakowania, a tu tylko strzałka kierująca nas na koniec szlaku green velo. Jedziemy i jedziemy a tu nic...nie ma spektakularnego startu. Zawracamy i dostrzegamy pierwszy MOR.




MOR-y to miejsca obsługi rowerzystów. Później się przekonamy,  że mogą się od siebie różnić, choć zazwyczaj jest to zadaszona wiata z ławkami, parkingami dla rowerów, koszami a czasem i toaletą. Zawsze z  tablicą informacyjną przedstawiającą ogólną charakterystykę szlaku, z najważniejszymi punktami na mapie, których turysta nie powinien ominąć.



od lewej MOR w Korszach, z prawej MOR nad.jez.Czarne, Puszcza Romnicka



nasz start został  odpowednio uświęcony - możemy ruszać w trasę!



Wracamy do miasta; jest niedziela  w przeddzień św. Krzysztofa - patrona kierowców. I nasze bajki dosięgło kropidło kapłana, wyświęcejącego auta zmotoryzowanych. I jeszcze różańce dostajemy, z takim początkiem i takimi świętościami  już się naszej trasy nie obawiamy:) Ruszamy dalej, przejeżdżamy przez park miejski, by potem wjechać na teren Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej. A skoro wysoczyzna, są i wzniesienia. Pierwsze koty za płoty z podjazdami za nami. Pagórkom towarzyszą głębokie jary i wąwozy oraz stare lasy bukowo-dębowe. W końcu zbliżamy się do brzegu Zalewu Wiślanego. Na plaży "Srebrna Riwiera" w Kadynach robimy postój na zupkę, który owocuje kolejnym miłym spotkaniem. Rowerzyści z Fromborka sugerują, że łatwiej do miasta dojedziemy normalną drogą, ale my uparcie trzymamy się swojego planu i szlaku green velo.  Spotkamy się na miejscu, a tymczasem każdy w swoją stronę...  Po dotarciu do celu , rozbijamy się na poleconym campingu, a potem nasz osobisty przewodnik funduje nam wieczorny spacer po swoim mieście. Jest spacer do  przystani, ale też atrakcja tak nieoczywista jak nocna wizyta w piekarni... Mikołaj Kopernik musi na nas poczekać do rana:)


zbliżamy się do Zalewu Wiślanego




Park Krajobrazowy Wysoczyzny Elbląskiej i dwie bohaterki wyprawy


DZIEŃ II: FROMBORK - GRUSZYNY K. GÓROWA IŁAWIECKIEGO



Wzgórze Katedralne  -  uwaga! z katedrą , nie zamkiem (choć otoczone murami obronnymi)  - zwiedzamy następnego dnia rano. W katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Andrzeja znajduje się sarkofag ze szczątkami  Mikołaja Kopernika. W Pałacu Biskupim  mieści się muzeum astronoma i dawna barokowa dzwonnica zwana Wieżą Radziejowskiego. Wewnątrz wieży Pani w ruch wprawia wahadło Foucaulta, które udowadnia nam, że Ziemia się kręci.. My  zakręconymi schodami wspinamy się na taras widokowy, skąd rozpościera się panormama miasta.


Wnętrze katerdry Wniebowcięzia Najświętszej Marii Panny i św.Andrzeja
działanie wahadła Foucaulta dowodzi obrotu Ziemi wokół jej własnej osi

z naszym osobistym przewodnikiem po Fromborku, ogladamy panoramę miasta

ryneczek we Fromborku z fontanną i pomnikiem Mikołaja Kopernika




Żegnamy się z Kopernikiem i ruszamy w trasę. Jedziemy wałem przeciwpowodziowym wzdłuż Zalewu Wiślanego. W Nowej Pasłęce zanim miniemy mały port, tablica wskazuje nam ujście Pasłęki do zalewu. W Braniewie neogotycki dworzec kolejowy poszerza listę zabytków miasta, ...a nam ukróca naszą kilometrówkę. Przyznaję się do małych grzeszków...50 km z Braniewa do Pieniężna pokonujemy pociągiem. W Górowie Iławieckim miała być nasza meta, ale jak się okazuje o nocleg nie jest łatwo. Przymierzamy się rozbić namiot w centrum miasta nad jeziorkiem, ale w końcu pewien spacerowicz poleca nam niedaleką( niecałe 4 km) agroturystykę w Gruszynach. Jak na ironię przez ostatnie kilometry po trasie mijałyśmy często tajemnicze tabliczki z numerem do agrowczasów. Kto pomyślał, że właśnie trafimy pod ten adres. Rozbijamy namiot nad stawem rybnym, wokoło pięknie, zielono, ...ale czy czujemy się bezpiecznie?:) Bliski kontakt z naturą nie zawsze daje poczucie bezpieczeństwa, nie możemy zmrużyć oka...mamy wrażenie, że ktoś podkrada się nam do namotu... a to tylko natura: spadające jabłka z jabłoni i buszujące po posesji zwierzaki robią swoje.., a wyobraźnia buzuje.
Nad Nową Pasłęką, która uchodzi do Zalewu Wiślanego
jadąc brzegiem zalewu Wiślanego trafiamy na taką miejscowość - nasze różańce, w miejscowości Różaniec

o zabłądzenie na szlaku trudno, pomarańczowe tablice znakują szlak green velo
przystań wodna w Braniewie
amfiteatr miejski w Braniewie
osiedle mieszkalne w Braniewie - czerwona cegła króluje
ratusz w Pieniężnie
W Stedze Małej wita nas deszcz i niszczejący budynek dawnych zabudowań folwarcznych , niegdyś tu istniejącego zespołu pałacowo - parkowego. Chronimy się pod sklepem i nawiązujemy nowe znajomości...


spotkanie z rodakiem - Łowiczak na drugim krańcu Polski

Muzeum Gazownictwa w zabytkowym budynku gazowni w Górowie Iławieckim

ratusz w Górowie Iławieckim

szukamy noclegu - może na terenie szkolnym?, ale nad jeziorem takie widoki...
miał być nocleg nad jeziorkiem "Patelnia" w centrum Górowa Iławieckiego....

jest nad stawem, pod jabłonką w gospodarstwie agroturystycznym


DZIEŃ III: GRUSZYNY - LIDZBARK WARMIŃSKI - WILCZYNY


Lidzbark Warmiński znajduje się na szlaku zamków gotyckich. Zamek Biskupów Warmińskich z XIV wieku, w którym rezydował Mikołaj Kopernik, oglądamy tylko z zewnątrz. Zwiedzam natomiast wnętrze Sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Stoczku Klasztornym; miejsce kultu maryjnego i cel  pielgrzymek. Powstanie sanktuarium jest związane z legendą o znalezieniu w starym dębie cudownej figurki Matki Boskiej. Kolejnym przystankiem jest zespół pałacowo - dworski w Galinach. W otoczeniu parku krajobrazowego ze stawami wodnymi znajduje się pałac Eulenburgów. W pobliżu pałacu położony jest zabytkowy  XIX wieczny folwark - zespół budynków z czerwonej cegły, które mieszczą m.in; stajnie, oraz dwupoziomową restaurację. Miejsce jest śliczne: surowe jasne ściany i drewniane stropy...jest spory ruch, ale nie odmawiamy sobie zimnego piwka i obiadu w typowo warmińskim wydaniu. Kto chciałby zanocować w Galinach, ma do dyspozycji pokoje w folwarku, bądź w pałacu. A atrakcji przyrodniczych w pobliżu  na pewno nie brakuje; obok przepływa rzeka Pisa, która jest prawym dopływem Łyny. Obydwie piękne i sprawdzone na kajakach:) Relacje ze spływu Łyną znajdziecie tu.
http://zakreconaviolonczela.blogspot.com/2015/09/spyw-yna-czyli-pieciokilometrowy-tor-z.html#more




Zamek Biskupów Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim






Sanktuarium Maryjne w Stoczku Klasztornym


zielony rower na zielonym szlaku - w tle Łyna
budynek dawnych zabudowań folwarcznych w Galinach

zespół parkowo - pałacowy w Galinach
w Karczmie Galiny robimy przerwę na obiad

Analiza mapy i znów...skłaniamy się ku małym grzeszkom. Etap z Galin do miejscowości Korsze pokonujemy szosą, zbaczając ze szlaku. Na stacji w Korszach stoi zabytek techniki polskiej produkcji powojennej i  symbol rozwoju miasta - unieruchomiony parowóz typu Ol49.  Kolejną atrakcją Korsz znajdującą się obok stacji PKP, są dwie wieże ciśnień z przełomu XIX i XX wieku. Z Korsz ruszamy na Barciany, gdzie mamy ustaloną metę na dany dzień. Skoro jest atrakcja w postaci zamku Krzyżackiego z XIV wieku, to na pewno jest jakieś zaplecze turystyczne...można tak domniemywać. A tu się okazuje, że o nocleg znowu nie jest łatwo. W końcu pewna Pani w restauracji wertując swój zeszyt z kontaktami stwierdza, że jest ktoś kto nam noclegu na pewno nie odmówi. Dzwonimy - nie odmówił. Tak więc, nie dojeżdzając do zruin zamku, zbaczamy z trasy 10 km. do wsi Wilczyny, gdzie w swoim gospodarstwie agroturysycznym CHARYTONÓWKA, wita nas postać dosyć osobliwa - lokalny artysta, Pan Józef Charytoniók. Miał być nocleg w namiocie, ale po co się męczyć po nocy, jak można mieć ciepłe łóżko i prysznic za grosze...w dodatku w bliskim kontakcie ze sztuką. Bowiem do swojego  pokoju na poddaszu  przechodzimy przez pracownię gospodarza.


czasem mamy dosyć szutru i skłaniamy się ku małym grzeszkom (na skróty po asfalcie)
czasami jest gładko i przyjemnie....

pracownia na poddaszu u naszego gospodarza  - jeden nocleg pod dachem się należy:)



DZIEŃ IV : WILCZYNY  - WĘGORZEWO - GOŁDAP



Węgorzewo to miasto położone w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich. MOR znajdujący się przed wjazdem do miasta umożliwia odpoczynek z widokiem na jedno z największych jezior w Polsce - jez. Mamry. My tu tylko wpadamy na śniadanko z widokiem, niektórzy mieli tu swoją noclegownie...eeee tak można???... my też tak chcemy!!!:) Nowe wyzwanie podróży przed nami... ale planowanie noclgu odkładmy na bok - przed nami jeszcze cały dzień. Ruszamy do portu jachtowego w Węgorzewie, który znajduje się nad rzeką Węgorapą, wpływającą do Mamr. W pobliżu znajduje się informacja Turystyczna, Muzeum Kultury Ludowej i Park Etnograficzny, my natomiast zadowalamy się odpoczynkiem nad wodą z widokiem na zacumowane jachty.


jezioro Mamry w Węgorzewie
port w Węgorzewie

Typowymi elementami wpisującymi się w tutejszy krajobraz są mokradła, starorzecza, oczka wodne, bedące siedliskiem bobra i ostoją ptactwa wodnego. Na green velo jest naprawdę zielono!



W polsko - ukraińskiej wsi Banie Mazurskie naszą atrakcją jest oferta gastronomiczna. Pozostawione w Mor-ach ulotki promujące lokal jako Mistrza Kartaczy, ściągneły do Baru Młyn również innych rowerzystów. Porównania nie mam - wcześniej nie smakowałam tego regionalnego produktu, ale wielkość na pewno jest mistrzowska!  Jeden zestaw ( 17 zł) czyli dwie ziemniaczane, wypełnione mięsnym farszem elipsowate pyzy, spokojnie można podzielić na dwie osoby. My tej wiedzy wcześniej nie miałyśmy...po takim obiedzie ciężko wstać...a  tu jeszcze trzeba zmieścić deser. Tuż obok stoi budka  z lodami tradycyjnymi, przed którą nie trzeba się długo zastanawiać;) Trzy smaki do wyboru, minimalizm jest w modzie:)
Mijając sielskie krajobrazy zbliżamy się do Goładapi - mazurskiego Zakopanego. Około 3 km przed miastem na stokach Wzgórz Szewskich,  działa centrum sportowo-rekreacyjne " Piękna Góra". To ośrodek narciarski, z trasami o różnym poziomie trudności, przy którym w sezonie funcjonuje  betonowy tor saneczkowy. Saneczkowym szlakiem wspinamy się na Piękną Górę ( 272 m n.p.m.), niestety nie na rowerach, a wciągając nasze bajki. Nie jest łatwo, ale na szczycie czeka atrakcja -   obrotowa kawiarnia widokowa. 45 minut, jedno piwko, ten sam stolik,  a widoki za szyba się zminiają! I zapewniam to nie efekt browara, nie kręci nam się w głowach, to podłoga się kręci:) Slońce zaszło, zjezdżamy do miasta, mijamy rynek i wieżę cisnień,  po czym docieramy na camping " Słoneczny Zakątek" nad jeziorem Gołdap. Miejsce godne polecenia: fajna plaża, molo, do wyboru domki, lub pole namiotowe, saniariaty, punkt gastronomiczny, wypożyczalnia sprzętu pływającego i sympatyczna obsługa. Świetne miejsce, pierwsza kąpiel w jeziorze i pierwszy nocleg za free...


Bar Młyn reklamuje się jako mistrz kartaczy, nie możemy nie wstąpić!




 zimowy tor saneczkowy umozliwia nam podjazd...a raczej podejście na Piękną Górę
na Pięknej Górze znajduje się obrotowa kawiarnia z widokiem na panoramę Gołdapii
pijemy piwko, a widoki za oknem się zmieniają...


  DZIEŃ V : GOŁDAP - MAUDA



Kolejny dzień daje nam się we znaki. Tak, kryzys dopadł nas dnia piątego! Owce po trasie i te wzniesienia, to Mazury, czy góry??? Skrajem Parku Krajobrazowego Puszczy Romnickiej docieramy do Stańczyk, znanych z zabytkowych wiaduktów nieczynnej linii kolejowej Gołdap - Żytkiejmy. Zostawiamy rowery na parkingu i wspinamy się na bliźniacze, wznoszące się na wys.36 m. żelbetonowe mosty, zbudowane na wzór rzymskich akweduktów. Następna atrakcja regionu to Trójstyk Granic Wisztyniec, gdzie zbiegają się granice Polski, Litwy, Rosji. W miejscu zbiegu granic stoi monolit otoczony okręgiem z kostki, na którym 3 linie wytyczają trzy granice. Uwaga!na stronę rosyjską wstęp kategorycznie wzbroniony, a nieprzestrzeganie przepisów i opuszczenie terytorium Unii Europejskiej grozi mandatem w wysokości 500 zł. Kamera czuwa! Z Trójstyku ruszamy dalej opuszczając woj.warmińsko-mazurskie. Tego dnia mamy plan wypełnić nasz challenge - nocleg w MORZ-e. Ale agroturystyka w Maudzie, naprzeciw jeziora o tym samym nazwie, kusi by wstąpić i zapytać o nocleg. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Mamy kolejny nocleg za free, na podwórzu w ogródeczku pod jabłonką. Do tego przesympatyczna gospodyni częstuje lokalnymi wyrobami własnej produkcji.. Ser świszczący (?) pycha!


na campingu "Słoneczny Zakątek" w Gołdapii, po porannej kąpieli ruszamy dalej w trasę

Stańczyki słyną z żelbetonowych mostów, najwyższych w Polsce



nasze bajki przy ławeczce - logo green velo w miejscowości Bolcie,gdzie znajduje się punkt w którym zbiegają się granice trzech państw

trójstyk granic Wisztyniec, Rosja mówi won, więc moja noga tam nie postanie

kolejny nocleg u życzliwych ludzi:) - w ogróeczku pod jabłonią


          DZIEŃ VI : MAUDA - WIGRY


Następnego  dnia wjeżdżamy na teren Suwalskiego Parku  Krajobrazowego, gdzie w Starej Hańczy, za fundamentami dawnego dworu znajduje się plaża z dogodnym zejściem do północnych brzegów jeziora. Hańcza to najgłębsze polskie jezioro, które swoją klasą czystości przyciąga nurków. My tylko moczymy nasze stópki i ruszamy dalej w pofałdowaną dolinami i wzgórzami morenowymi suwalską krainę. Musimy zboczyć z green velo, bo trasa wiedzie właściwie tylko granicą parku...omijając najwyższe wzniesienie Suwalszczyzny  - Górę Cisową, której ja pominąć nie chciałam.
Najpierw jednak przejeżdżamy przez wieś staroobrzędowców - Wodziłki, gdzie znajduje się stara drewniana świątynia zwana molenną. Świątynia zamknięta na cztery spusty, jedziemy dalej  podbijać polską Fudżijamę - górę przypominającą kształtem stożek wulkanu.
Rozpościera się stąd niesamowity widok, na niemal cały Suwalski Park Krajobrazowy.
 
najgłębsze jezioro w Polsce - jez. Hańcza
trochę poza szlakiem green velo , w Suwalskim Parku Krajobrazowym

Molenna Starowierców w Wodziłkach
przerwa na kawkę i ciasto w kawiarni  Drumlin - by tu wstąpić zachęca sielska drewniana zabudowa. Gościniec, skansen, galeria - miejsce z klimatem.

 
zbliżamy się do Góry Cisowej - polskiej Fudżijamy
Suwalski Park Krajobrazowy to polodowcowy krajobraz pofłałdowanych wzgórz i jezior
panorama z Góry Cisowej - najwyższego wzniesienia Suwalszczyzny





Zalew Arkadia w Suwałkach

Z Parku Krajobrazowego przenosimy się do Parku Narodowego. Pomiędzy tymi parkami, tylko mały miejski przerywnik - Suwałki. Przejeżdżamy przez miasto, mijając po drodze dom narodzin polskiej poetki i pisarki -  Marii Konopnickiej. Wiedzie stąd szlak turystyczny im. Marii Konopnickiej " Krasnoludki są na świecie"

 Czy to bajka, czy nie bajka
 Myślcie sobie jak tam chcecie,
A ja przecież wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie 

przekonują nas boaterowie baśni " O krasnoludkach i sierotce Marysi"
Wierzymy - baśniowe skrzaty podbijają polskie miasta, a my po obiadowej przerwie jedziemy dalej podbijać Wigierski Park Narodowy. Wiadomo, to co chronione w obrębie parków, cenne przyrodniczo być musi. Krajobrazy nie zawodzą, a ja stanowczo stwierdzam że od Suwalszczyzny green velo przbiera na atrakcyjności. W Wigierskim Parku Narodowym przybrało też na turystach i nfrastruktura bardziej rozwinięta i green velo dosłownie w kolorze green:)
Rozbijamy się nad samym jeziorem, na polu namiotowym położonym tuż przy zabudowaniach pokamedulskiego  klasztoru. Obecnie w słynnym klasztorze kamedułów już nie ma. Są turyści, którzy mogą wczuć się w pustelniczy klimat życia zakonnika i przenocować w eremie, czyli domku zakonnika - pustelnika. Uwaga! klasztorna skromność i samotność drogo kosztuje, wracamy do swoich skromnych włości na obłożonym polu namiotowym. 



wjeżdżamy na teren Wigierskiego Parku Narodowego; witają nas: czapla i ścieżka w kolorze green

jezioro Wigry w Wigierskim Parku Narodowym
pokamedulski klasztor położony jest malowniczo nad samym jeziorem Wigry

camping nad jez.Wigry położony jest tuż przy wigierskim klasztorze



          DZIEŃ VII WIGRY - PŁASKA

Następnego dnia rano zwiedzam wnętrza klasztoru, czyli kościół z grobami zakonników w kryptach i wieżę zegarową, z której roztacza się panorama na jezioro Wigry. Udostępnione do zwiedzania są także apartamenty,  w których w czasie swojej siódmej pielgrzmki do Polski, w 1999 roku odpoczywał papież Jan Paweł II.


w eremach czyli domkach zakonników, dziś mogą nocować turyści

To na jeziorze Wigry zaczyna się popularny  szlak kajakowy Czarnej Hańczy. Tym razem tylko obserwujemy wesołe grupy kajakarzy; na spływ Hańczą przyjdzie swoja pora. W końcu Hańcza zwyciężyła w internetowym konkursie na rzekę roku 2016. W sezonie 2017 na pewno przybędziemy, teraz jest czas i miejsce  na piknik u brzegów suwalskiej królowej.





piknik nad Czarną Hańczą
bliski kontakt z naturą - to jest to, czego szukamy na green velo!


Jedziemy i myślimy...a co to za plantacje i kosmiczne maszyny?? Marlena zasięga języka i już wiemy... na Podlasiu uprawia się tytoń, a ta platforma pomaga w zbiorach, które przypadają od lipca do września.



Dworczysko - tu niektórzy kajakarze kończą swój spływ Czarną Hańczą, my mamy przerwę  i mały survival.

Drewniany kościół w Mikaszówce ma bardzo oryginalne wnętrze ( liczne jelenie rogi) są charakterystyczne dla stylu puszczańskiego.


Na kanale Augutowskim - najdłuższym zabytku w Polsce, znajduje się śluza Paniewo, jedyna dwukomorowa śluza z 15 -stu, położonych po polskiej stronie.  Z góry obserwujemy jak grupa kajakarzy czeka na śluzowanie, które trwa około 30 minut. W tym  czasie spiętrzona woda , wypływająca z komór podczas otwarcia zastawek, wyrównuje różnicę pozpoziomów ponad 6 metrów pomiędzy jeziorem Paniewo, a jeziorem Krzywym.



Tuż za Paniewem łapie nas większy deszcz i nawet przechodzi przez głowę myśl, aby schronić się w tutejszym  MORZ-e na noc. Ale dzień się w sumie nie skończył, deszcz po jakimś czasie przechodzi, więc jedziemy dalej by zwieńczyć dzionek wieczorną kąpielą w jeziorze Orle. Wątpliwości: wejść, czy nie wejść szybko mijają.. Cisza, spokój i unoszące się nad taflą wody mgły...oto Płaska "perła ukryta w puszczy". A nocleg( choć już po ciemku) znajduje się tym razem nietrudno...Kawałek dalej wabi nas ognisko płonące nieopodal namiotu, rozbitego na zielonym terenie naprzeciw jeziora. Gospodarz wraz ze swoimi gośćmi, wychodzi do nas i częstuje ciepłym "kociołkiem". Po kolacji rozbijamy namioty. To nasz osatni nocleg na szlaku.
Ostatni nocleg..lecz nie ostatnie przyjemne spotkania... 


MORy - tu odpoczywamy, jemy, chronimy się przed deszczem, nocowania jeszcze nie przetestowałyśmy
jezioro Orle w Płaskiej






DZIEŃ VIII :  PŁASKA -AUGUSTÓW



Dzień ósmy to finisz naszych rowerowych wakacji. Ruszamy na metę - do Augustowa, skąd mamy pociąg do Warszawy. Augustów to wodna stolica północno - wschodniej Polski płożona wśród pięciu jezior. Spokoju tu nie uświadczysz...jedziemy wzdłuż jezior, nad którymi wypoczywają turyści. Turystyczną frekwencję na pewno podnosi przypadająca na ten dzień cykliczna impreza: Mistrzostwa Polski w Pływaniu na Byle Czym. Dziwne wodne konstrukcje przygotowywane są do konkursu; my z braku wolnego czasu omijamy show i  przemykamy przez miasto prosto na dworzec, mijając  rynek Zygmunta Augusta i Śluzę Augustów na Kanale Augustowskim. Lokalizacja dworca na uboczu miasta i niepozorny budynek jest dla nas dosyć sporym zaskoczeniem. Obiekt znajduje się w rękach prywatnych i jest zamknięty, ale na stacji zatrzymują się pociągi PKP. Nasz jednak nie podjechał....wypadek po drodze. Meta z przygodami:) Czekamy na komunikację zastępczą: autobus do Białegostoku i bus na rowery...W autobusie także niespodzianka..Pan Staszek[ MIŚ/ RYŚ], bohater kultowych filmów Stanisława Barei, umila nam powrót do Warszawy i jeszcze rowerów na stacji popilnuje:)

I jak tu nie podróżować rowerem? Dla takich spotkań warto!

ostatni nocleg w namiocie
jezioro Białe w Augustowie
plaża nad jeziorem Necko w Augustowie
przygotowania do zawodów w pływaniu na byle czym
śluza Augustów - piąta na Kanale Augustowskiej
dworzec w Augustowie

Fakty i liczby...czyli małe podsumowanie



  • drogi
Green Velo to spójny szlak rowerowy, który łączy wiele elementów. Wspólnym mianownikiem jest napewno infrastruktura (znajdujące się co średnio 10 km. MORy i pomarańczowe tablice wyznaczające przebieg szlaku). Urozmaiceniem jest na pewno krajobraz, ale także drogi po których się przemieszczamy. Są one różne i czasem dają w kość...nie zawsze jest to gładki asfalt, a często po gładkim asfalcie nie idzie jak po maśle( mam na myśli nachylenie terenu). Na pokonanym przez nas odcinku przeważał szuter, często są to ubite dukty leśne, zaś chyba namniejszy procent stanowią asfaltowe ścieżki wytyczone obok głównych dróg.
  •  trasy
Często szlak wytyczony jest po już istniejących  polskich szlakach rowerowych (Podlaski Szlak Bociani, czy Euro Szlak Rowerowy R1 na północy kraju) i odpowiednio oznakowany i wyposarzony. Jednak projekt wymuszał także budowę 430  km.nowych dróg.
Za sam przebieg szlaków odpowiadają konkretne województwa. Zazwyczaj trasa biegnie wzdłuż najważniejszych atrakcji turystycznych danego regionu. Czasem jednak te atrakcje omija( Suwalski Park Krajobrazowy), może już nie potrzebują promocji?
Należy zaznaczyć, że green velo to nie tylko szlak rowerowy przeprowadzony z punktu A do punktu B. Można jechać tak jak my, trzymając się ściśle wyrysowanej na mapie trasy, będącej główną osią szlaku. Ale green velo ma także swoje Rowerowe Krolestwa, które pozwalają dogłębniej poznać atrakcje znajdujące się w pobliżu wytyczonego szlaku. Rowerowe Królestwa to propozycje wycieczek, skierowane dla miłośników aktywnego wypoczynku na dwóch kołkach, którzy chcą lepiej poznać dany region, więc nierzadko muszą zboczyć z głównej trasy.

  •  mapy

Na stronie internetowej jest dostępna interaktywna mapa szlaku, która pomoże jeśli chcemy w domu wstępnie zaplanować  przebieg naszej trasy. Jednak nieodzowna jest na pewno tradycyjna mapa szlaku. Gdzie można wcześniej zaopatrzyć się w pomocne mapy? Ja ogólną mapę green velo zdobyłam na targach turystycznych. Jednak najbardziej praktyczne i najwygodniejsze są poszczególne mapy( skala 1:200 000), czy atlasy rowerowe( slaka 1:50 000) danego województwa. Dostaniemy je w Informacjach Turystycznych. Uwaga! W danej IT, nie zaopatrzymy się w mapy wszytkich województw Wschodniego Szlaku Rowerowego. Choć za promocję odpowiada jedna organizacja( ROT w świętokrzyskim), to jeśli chodzi o foldery, mapy, broszury w danym województwie dostaniemy tylko mapy na aktualny region. Rowerowe Królestwa też mają swoje foldery, które pomogą lepiej spenetrować teren.


  •  liczby     


550 pokonanych kilometrów
    w ciągu 8 dni
zazwyczaj było skromnie, 6 noclegów pod namiotem...raz wygodne łóżko pod dachem

W kwestii żywieniowej podobnie: głównie biwakowe żywienie, czasemi przełamane rarytasami -  jak ten pyszny placek po węgiersku. Wersja exslusive zazwyczaj  wtedy, gdy trzeba uzupełnić nie tylko  zapas naszej energii, ale i  naszych sprzętów elektronicznych:)
Nieszczęśliwych wypadków i uszkodzeń w rowerze ZERO               Uszkodzeń na zdrowiu ZERO...poza jednym małym ukąszeniem...
Straty materialne: atlas rowerowy spłynął Łyną, a licznik rowerowy gdzieś po drodze zaginął
Przykrych doświadczeń nie pamiętam.W pamięci na pewno zostaną życzliwi ludzie.  Na szlak na pewno wrócimy. W końcu tylko 1/4  całej trasy za nami. Przed nami: wiele pięknych krajobrazów, 4 parki narodowe i zapewne niecodzienne spotkania i przygody.
Turystyka rowerowa jest super, a ja już wyczekuję na kolejny sezon i kolejne kilometry na szlaku green velo.
 
dziękuje za uwagę i do zobaczenia na szlaku:)
 



3 komentarze :

  1. piękna wyprawa i fajnie opisana, czytałem z ciekawością bo sam prowadzę coś podobnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie opisane, ładne zdjęcia. Sama w tym roku przejechałam trochę km. częścią green velo w okolicach Białowieży - zupełnie sama i było wspaniale! I tylko wszyscy sie mnie pytali, czy nie boje sie tak sama? a to były jedne z najlepszych moich wakacji! Pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny opis tylko czemu tak mało ? :)

    OdpowiedzUsuń