poniedziałek, 26 lutego 2018

Green Velo - wschodni szlak rowerowy                  etap II:  [Augustów - Terespol]













Jest lipiec, początek wakacji. Normalny człowiek pojechałby pod  palmy, albo nad polski Bałtyk. Może wybierze  polskie jeziora, albo górskie szlaki. A my znowu pakujemy swój tygodniowy dobytek w dwie rowerowe sakwy, by włóczyć się po polskich drogach. I to już drugi wypad jednego roku. Pierwszy etap trasy Green Velo zrobiłyśmy w 2016.  Za nami nie tylko pierwszy, ale i ostatni( Końskie - Rzeszów). Skąd taki przerzut z początku do końca? W maju zachciało nam się Runmegeddonu w Małopolsce, więc po bieganiu wskoczyłyśmy na rowery. Tak - wsiąknęłyśmy w turystykę rowerową jak w Myślenickie błota...  Nie, tego odcinka nie ma jeszcze na blogu, tu trzymam się ciągłości szlaku wg mapy...a może raczej to co najmniej zafascynowało zostawiam na koniec..
I tak oto   znowu zjawiamy się w Augustowie, gdzie zakończyłyśmy nasz pierwszy wypad. Tym razem skład powiększony. Jednoosobową reprezentacje z Warszawy i Łowicza powiększa dwuosobowy skład z Malborka. Punkt start: bar przy przystani. Po powitalnym piwku opuszczamy szybko miasto, bo przed nami Biebrzański Park Narodowy.





Biebrzański Park Narodowy



Biebrzański Park Narodowy to rozległy teren, prawdziwy raj dla każdego miłośnika spokoju i przyrody. Można tu przyjechać na podglądanie ptaków, na spotkanie z łosiem... Jednych zainteresuje biebrzańskie safari, inni mogą penetrować teren z poziomu rzeki. I myślę, że to chyba najfajniejsza z opcji. Biebrza z poziomu kajaka jest super. Miałam kiedyś możliwość przepłynięcia kilkunastokilometrowego odcinka ze wsi Wroceń do Goniądza. Sama pośród trzcinowisk silnie meandrującej rzeki. Było super, choć chwilami stresująco, ale czego się nie robi dla celów naukowych... [właściwie to robi się tylko rzeczy przyjemne, ale to już inna historia...]. Po Biebrzy także można spływać tratwą - jeszcze nie próbowałam, ale leniwy spływ z noclegiem na tratwie brzmi kusząco.


Dolina Biebrzy najpiękniej wygląda wiosną gdy kwiaty kwitną, występujące pod ochroną bataliony mają swoje gody, a rzeka wylewa tworząc fenomenalny widok ciągnących się kilometrami rozlewisk (bylam/ widziałam). Wtedy mogą pojawić się pewne ograniczenia w przejezdności trasy. My problemów nie mamy, a pokonywanie Doliny Biebrzy utrudnia nam czasem tylko deszcz. Jeszcze jedna uwaga. Dolina Biebrzy to kraina bagien...a bagna wciągają, więc liczcie się z tym, że poszerzycie grono biebrzniętych:)


DZIEŃ I: AUGUSTÓW - GONIĄDZ (60 km.)


Z Augustowa szlak biegnie wzdłuż Kanału Augustowskiego, a następnie lewym brzegiem Biebrzy. Mijamy śluzę Dębowo, następnie miejscowość Dolistowo Stare. Mało ludzi, wokół tylko rozległe łąki, meandrująca Biebrza i bociany. Znaczna część szlaku biegnie tu razem, bądź w pobliżu Podlaskiego Szlaku Bocianiego. To bociany najczęściej spotykamy na naszej drodze. Są  także na etykiecie lokalnego piwa Biebrzański lager. W Dolistowie Starym warto się zatrzymać by w sklepie spożywczym nabyć owy napój, a potem udać się na przystań, gdzie do piwa można zamówić coś na ząb w lokalnym food tracku. 


 
śluza Dębowo



drewniany most w Dolistowie Starym

przystań Dolistowie Starym

w okolicach wsi Wroceń




To Goniądz pełni funkcję biebrzańskiej stolicy. Zanim jednak dotrzemy do miasteczka, złapie nas porządna ulewa. Nawet nie ma gdzie się schować, wokół  zupełnie nic. W końcu i tak już przemoczeni chronimy się na trochę pod jakimś  przystankiem  autobusowym. W planach jest nocleg na dziko nad Biebrzą, więc celem nie są zabudowania miasteczka.W końcu wsiadamy na rowery i staramy się zjechać nad rzekę jeszcze przed Goniądzem. Pogoda jest okropna, teren bardzo podmokły, ale nie poddajemy się i finalnie rozkładamy namioty w pobliżu rzeki. Co tu dużo mówić, przyjemnie nie jest... Za to zimno, mokro i ponuro. Przebieramy się w suche rzeczy i chowamy w swoich  namiotach. Co ja jeszcze obiecywałam, że ciszę i spokój? Nie tym razem. W Goniądzu właśnie trwa festiwal ROCK NA BAGNACH. I Choć jesteśmy może ze dwa kilometry od sceny, to efekty świetlne, a przede wszystkim muzyka niosą się przez łąki i bagna doskonale. Dzień kończymy rockowym akcentem.




DZIEŃ II: GONIĄDZ - KŁADKA NAD NARWIĄ                       ( WANIEWO-ŚLIWNO) 100km

Rano zwijamy się szybko po śniadaniu i zajeżdżamy do Goniądza na...drugie śniadanie. Przed ośrodkiem kultury festiwalowe stoiska z jedzeniem i rękodziełem. Lokalna społeczność dba a swoich gości. Po ciężkiej nocy mogą smacznie zjeść w jednym miejscu. Trochę nie pasujemy wizualnie do ubranego na czarno towarzystwa. Ale co tam! Nikt nam nie odmówi ciepłej herbaty i jajecznicy w towarzystwie rockmanów. Jest moc by ruszyć dalej.

ośrodek kultury w Goniądzu

A dalej szlak prowadzi do nigdy nie zdobytej Twierdzy Osowiec z XIX wieku. Samej twierdzy nie zwiedzamy ( zwiedzanie dostępne z przewodnikiem). Skręcamy za to do lasu na ścieżkę przyrodniczo-dydaktyczną " Wokół fortu IV Twierdzy Osowiec".





Z leśnych ścieżek  wracamy z powrotem na asfaltówkę, czyli CARSKĄ DROGĘ. Skąd nazwa? Była zbudowana na przełomie XIX i XX wieku w celu połączenia carskich twierdz. Tu czekają nas nietypowe znaki ostrzegawcze: JEDŹ ŁOŚTROŻNIE, UWAŻAJ WYPADKI Z ŁOSIAMI, ŁOSIOSTRADA ZWOLNIJ, ŁOŚ WAŻY 400 KG, TO JAK UDERZENIE W SŁUP! 
 

Jadąc trasą łatwo przeoczyć drewnianą kładkę, wchodzącą na 400 metrów w głąb największego na bagnach kompleksu torfowisk niskich, zwaną DŁUGA LUKA. Ja wiem, że jest - więc wjeżdżamy rowerami na duży łyk na rozgrzanie:)
Za Laskowcem zbliżamy się do Wsi Strękowa Góra. Znajduje się tu wzniesienie o tej samej nazwie, skąd rozpościera się widok na Dolinę Narwi. Strękowa Góra ma także znaczenie historyczne. Na wzgórzu znajdują się ruiny schronu z II Wojny Światowej. Zacięta walka i niezłomny opór polskich żołnierzy, z racji dysproporcji sił przeszła  do historii jako " Polskie Termopile".

wieża obserwacyjna przy Carskiej Drodze

                                                                       
                                                                                                                   
                     





Pentowo wraz z Tykocinem od 2001 roku nosi tytuł VII Europejskiej Wioski Bocianiej. W gospodarstwie, gdzie znajduje się dworek Pentowo, jest ponad 30 bocianich gniazd. Do  wioski kieruje informacyjna tablica, a przy drodze dojazdowej stoją bociany - nie prawdziwe, a drewniane. Bocianie imitacje przybliżają nam ciekawostki z życia  ptaków. Czy wiesz, że młode bociany wylatują z Polski wcześniej i lecą przed rodzicami? 
Tykocin to klimatyczne miasteczko z barokowym rynkiem oraz Wielką Synagogą, będącą świadectwem przeszłości żydowskiej tego miejsca.




rynek z kościołem Trójcy Przenajświętszej w Tykocinie
Wielka Synagoga


  Narwiański Park Narodowy

Główny szlak Green Velo właściwie omija bokiem serce Narwiańskiego  Parku Narodowego, na co my nie chcemy sobie pozwolić. Przecież atrakcja tu nie mała. Kładka edukacyjna zlokalizowana pomiędzy miejscowościami Śliwno i Waniewo z pływającymi platformami!  W miejscowości Jeżewo, zamiast jechać szlakiem na Białystok, odbijamy na niebieski szlak rowerowy( obwodnica rowerowa NPN), którym dojeżdżamy do wsi Kurowo. Tu znajduje się siedziba NPN. Jest tu park przydworski, oraz kładka przyrodnicza wśród narwiańskich trzcinowisk. Ale to jeszcze nie ona jest naszym celem. Jedziemy dalej do Waniewa, gdzie  na nocleg planujemy  zakamuflować się pośród bagien i trzcinowisk skrywających   prawie półtorakilometrową kładkę. Pozwala ona dostać się do serca NPN bez potrzeby korzystania z łodzi, czy kajaka. Przy pomocy pływających pomostów na linach, z użyciem siły własnych mięśni pokonujemy korytarze rzeczne "polskiej Amazonki". Ale to dopiero jutro. Przed nami przecież wizja romantycznego noclegu. 
Wizja dosyć naiwna biorąc pod uwagę liczbę muszek/komarów towarzyszących nam w tych pięknych okolicznościach przyrody. Ale są jeszcze dziko pasące się nad rzeką konie - widok cudowny! One zasypiają na stojąco, a my też szykujemy swój obóz na nocleg. Nie na kładce; wizję romantyczną zamieniamy na bardziej przyziemną i praktyczną. Rozbijamy namioty na ziemi - tuż obok turystycznej wiaty.





DZIEŃ III KŁADKA NAD NARWIĄ - OSOWE 133km.

Następnego dnia przeprawa. Przeprawiamy się w poprzek Doliny Narwi, kanałami rzecznymi za pomocą platformy, przy użyciu siły własnych rąk. Frajda, skrót i sama natura. Warto było zjechać z głównego szlaku. Ze Śliwna jedziemy dalej na Konowały i w Kolonii Rogowo z powrotem wbijamy na Green Velo.



Za niewiele kilometrów znowu odbijemy ze szlaku. W całym towarzystwie tylko ja jestem fanką zwiedzania miejskich zabytków. Trzy na jednego - nie mam szans. Na szczęście kiedyś już widziałam pałac Branickich w Białymstoku, więc tym razem bez żalu odpuszczam. Dlatego na pociesznie planujemy zajechać  do Choroszcza, gdzie znajduje się letnia rezydencja Jana Klemensa Branickiego.


Po przerwie na  biebrzańskie piwko, zjeżdżamy z powrotem do głównej drogi, a potem już prosto do Białegostoku.



Białystok to głównie przerwa na obiad w pizzerii przy rynku. Miasta nie zwiedzamy.



Dalej szlak prowadzi do Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej i klimatycznego miasteczka Supraśl z rzeką o tej samej nazwie. Nad miejscowością wznosi się prawosławny monastyr, mieszczący w swoich wnętrzach muzeum ikon.


 



Pomiędzy Puszczą Knyszyńską a Puszą Białowieską mamy trochę szersze panoramy. Kolejny przystanek na posiłek w miejscowości Królowy Most. Przyda się tu krótka regeneracja, bo potem wspinamy się mocno pod górkę. A wokół same wzniesienia: Żukowa Góra, Kopna Góra, Góra Świętej Anny, gdzie znajduje się punkt widokowy. My jedziemy dalej. Najpierw mamy szutry, potem asfalt i cywilizacja. Mijamy Michałowo, gdzie miasteczko zdobi ładnie oświetlony park i ratusz.





menu jest bardzo różnorodne: spaghetti i zupy - do wyboru do koloru...



A potem kurs na Siemianówkę  i sztuczny zalew Siemianówka. 

Jesteśmy coraz bliżej wschodniej granicy. Nad zalew przyjeżdżamy gdy jest już całkowicie ciemno i właściwie nie udaje nam się znaleźć żadnego miejsca na nocleg. Błądzimy wokół nadaremnie szukając zjazdu do plaży, czy jakiegokolwiek miejsca na rozbicie namiotu. Mamy już co najmniej setkę na liczniku, jest ciemno, późno, a tu nie ma gdzie spać! Decyzja zapada. Ja z Marleną wiemy, że kilkanaście kilometrów dalej jest miejsce sprawdzone. Spałyśmy tam rok wcześniej podczas naszej eksploracji białowieskich terenów. Przekonujemy resztę do nadrobienia kilometrów obiecując " złote góry" :  nocleg z niespodzianką, nocleg z przygodami...Zobaczycie żubry na wolności naopowiadały, no i z deka oszukały...
We wsi Osowe znajduje się wieża do obserwacji żubrów. Mimo ciemności udaje nam się rozpoznać to miejsce. Tym razem na górze udaje się zmieścić dwa namioty:)
Rano pobudka, żubrów nie ma...A Szymborska pisała: "nic dwa razy się nie zdarza, ...nie ma dwóch podobnych nocy"  - poranków z żubrami jak widać też nie:/



DZIEŃ IV Osowe - Dubicze Cerkiewne(zalew) 134 km.

Po śniadaniu na dechach jedziemy do Narewki. Dalej zmierzamy do Puszczy Białowieskiej, tuż przy granicy z Białorusią. Przed nami kolejny, tym razem najstarszy park narodowy.





          Białowieski Park Narodowy


Dalsza trasa prowadzi skrajem Białowieskiego Parku Narodowego.
BPN to kraina żubra, ostatni taki las w Europie. Dojeżdżamy do uroczyska Stara Białowieża. Na wysokości Szlaku Dębów Królewskich trasa  główna skręca na zachód w kierunku Hajnówki. Ale my odbijamy na wschód do serca BNP - Białowieży. W okolicy jest tyle szlaków, że Puszcza Białowieska jest naprawdę dobrym kierunkiem na osobny wypad. Ale jeśli nie mamy czasu, to zajedźmy chociaż tu. Na miejscu zastaniemy muzeum Przyrodniczo - Leśne oraz otaczający je park pałacowy. W okolicy jest także muzeum pokazowe żubrów. Natomiast tylko z przewodnikiem możemy zobaczyć to co w parku najcenniejsze. Prastary las podlega ochronie ścisłej i stanowi Obręb Ochronny Rezerwat.
Pogoda jest słaba, nasza wizyta w Białowieży właściwie sprowadza się do przeczekiwania deszczu przy piwku. Potem zmieniamy lokum i kawałek dalej wpadamy na obiad do Restauracji Pokusa.
Mnie skusiła ostatnim razem pozycją w menu dosyć nietuzinkową: gulaszem z jelenia z babką ziemniaczaną. Było pysznie, więc tym razem sprowadzamy tu ekipę z Malborka. I znowu nie było takich doznań, jak za pierwszym razem. Dobrze, że ekipa z Malborka jest wyrozumiała:)


Dawny dworek myśliwski w Parku Pałacowym w Białowieży
Opuszczając Białowieżę trafiamy na zespół kolorowych drewnianych domków. To siedlisko Sioło Budy. Skansen jest odwzorowaniem zagrody wiejskiej z okolic Puszczy Białowieskiej. Domki można wynająć na nocleg. My tylko robimy szybki rekonesans i gonimy naszych kompanów. My tu drewnianą architekturę podziwiamy, a oni  czekają  piknikując w rezerwacie przyrody.




Z Białowieży trasa biegnie leśnymi duktami na Hajnówkę, gdzie największą atrakcją jest prawosławna cerkiew Św. Trójcy. Potem prowadzi nas do Dubiczy Cerkiewnych, z urokliwą drewnianą cerkiewką w kolorze niebieskim i prawosławnego cmentarza, gdzie również dominuje niebieski kolor. 
My kierujemy się nad małe jeziorko, gdzie znajduje się MOR. Tu dojeżdża ekipa z Łowicza. Mamy kolejne fajne miejsce na nocleg.


DZIEŃ V  Dubicze Cerkiewne( zalew) - Mielnik nad Bugiem 80km.



Następnie przez Kleszczele, Dobrowodę, Czeremchę i Nurzec zbliżamy się do Świętej Góry Grabarki. Od stuleci podążają tu prawosławni pielgrzymi, zostawiając po sobie drewniane krzyże.




Park Krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu

Dalej szlak prowadzi do kolejnego magicznego królestwa jakim jest Dolina Bugu. Rzeka  jest tu granicą miedzy dwoma województwami: podlaskim i mazowieckim. Mazowsze...jesteśmy już prawie na finiszu. W miejscowości Mielnik zerkamy na Górę Zamkową, gdzie znajdują się ruiny kościoła zamkowego Św. Trójcy. Po obiedzie w lokalnej knajpie, wchodzimy na taras widokowy na kopalnię kredy. A potem już w dół do rzeki. Rozpalamy ognisko, a potem kolejny nocleg nad wodą przed nami.





DZIEŃ VI   Mielnik - Terespol 63 km.



Następnego dnia promem rzecznym przepływamy na drugą stronę Bugu. Przejeżdżamy przez rożne  wsie, aż do Janowa Podlaskiego. Tu zbaczamy kawałeczek  z trasy, by zwiedzić słynną w Janowie Stadninę Koni. Kolejny przystanek będzie we Wsi Krzyczew, gdzie zjeżdżamy do rzeki na krótki odpoczynek. Potem już prosto do Terespola, gdzie łapiemy pociąg do domu. Tu kończy się nasza przygoda. Tu wrócimy rozpocząć kolejną:)



Dwór Zaścianek w Borsukach



A tymczasem do następnego!
Kolejny odcinek Green Velo, mam nadzieję już niebawem. Widzimy się na Roztoczu.

Dziękuję za wspólną jazdę.
Ten odcinek polecam, więc wsiadaj na rower i jedź łośtrożnie:)



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz