czwartek, 3 września 2015

 

Lublin [sierpień 2015]

 

Kryteria wyszukiwania: miało być coś na jeden dzień i gdzie da się dotrzeć komunikacją publiczną. Więc z racji tego, iż Polski Bus oferuje w miarę tanie bilety do Lublina, padło na stolicę województwa lubelskiego. Bardzo interesującą stolicę, z klimatycznym Starym Miastem, pełnym urokliwych kamienic i ukrytych w nim tajemniczych podwórek. Miasto, gdzie wszystkie najważniejsze atrakcje są blisko siebie, więc można je zaliczyć w ramach niedługiego spaceru. Natomiast dłuższy spacer, bądź tylko  krótka przejażdżka autobusem pozwala nam przenieść się w sielski świat lubelskiej wsi. Jeden dzień, a taki wachlarz atrakcji:)




Wysiadając z busa na dworcu PKS wystarczy tylko przejść przez ulicę  i zaraz szerokie schody prowadzą nas na  zamek królewski, z zamkową wieżą  - Donżon i kaplicą św. Trójcy.
Najpierw oglądamy zamkowy dziedziniec, a potem idziemy kupić trzy osobne bilety na zwiedzanie powyżej wspomnianych obiektów.


Przechodzimy przez różne muzealne sale, z ekspozycją o różnej tematyce od archeologii, po etnografię, malarskie dzieła sztuki, militaria.
Jedną z nich jest ciekawa wystawa "Śladami przeszłości. Najdawniejsze dzieje Ziemi Lubelskiej" prezentująca dziedzictwo regionu za pomocą wielu zabytków,  makiet i prezentacji multimedialnych. Wchodząc na daną wystawę od razu z łukiem w ręku wita nas człowiek epoki kamienia, strzegący swego domostwa - szałasu ze skóry renifera.

Z osobnym biletem, na konkretną godzinę wchodzimy do zamkowej kaplicy, która jest jednym z najcenniejszych zabytków sztuki średniowiecznej. W całości bowiem pokryta jest malowidłami bizantyjsko-ruskimi.


Po wyjściu z zamku wspinamy się po schodkach na zamkową wieżę  obronną- Donżon, która  pełniła także funkcję więźnia. Ślady tej niechlubnej historii odkrywamy, gdy wspinając się na taras widokowy baszty zboczymy do cel, w których aktualnie jest wystawa upamiętniająca dawnych więźniów, nie tylko kryminalnych, ale i członków ruchu komunistycznego, czy skazanych na śmierć przez hitlerowców. Dla fanów historii, wejście nie będzie stratą czasu, natomiast sam widok z góry nie oszałamia...
Opuszczamy zamek i zamkową wieżę i przez Bramę Grodzką przechodzimy na Stare Miasto, a dokładniej na Plac po Farze, gdzie odkopano fundamenty kościoła farnego pod wezwaniem św. Michała Archanioła.
Na Rynku podziwiamy kolorowe kamienice i zaglądamy do  ukrytych podwórek...

To z wieży Trynitarskiej, która jest najwyższym punktem widokowym Lublina, rozciąga się zapewne najlepsza panorama miasta.My jednak jedną mamy już za sobą, więc nie wchodzimy:/
Przez Bramę Krakowską opuszczamy mury Starego Miasta kierując się Krakowskim Przedmieściem, na Plac Litewski. Tu łapiemy autobus, który wiezie nas do lubelskiego skansenu.

Muzeum Wsi Lubelskiej znajduje się w dzielnicy Sławinek. Tylko parę kilometrów i jesteśmy na wsi, gdzie czas się zatrzymał. Ekspozycja skansenu dokumentuje dawne życie mieszkańców regionu. Znajdują się tu stare młyny, zagrody, chaty kryte strzechą, kapliczki, czy zabudowania dworskie. W kasie skansenu, gdzie widnieje piękna obrazowa mapa województwa lubelskiego, za 12 zł kupujemy bilet, na którego odwrocie znajduje się plan muzeum.

Wciąż w fazie rozbudowy jest także "miasteczko prowincjonalne Europy Środkowej". Dotychczas możemy tu zajrzeć na pocztę, do fryzjera, sklepu żelaznego, piwiarni, czy pracowni cholewek.
W kosciele fragmentarycznie przeniesionym z Matczyna, w niedziele odprawiana jest msza święta. My zaglądamy tylko przez kratę, a na pocieszenie oglądamy plebanię. Po wizycie we dworze zagladamy do cerkwi z Tarnoszyna.

Lubelskie muzeum, nie jest martwym skansenem z wiejską architekturą.  Organizowanych jest tu wiele imprez adekwatnych dla danej pory roku, obrazujących wiejskie tradycje i obrzędy. Pokazy zazwyczaj mają miejsce w niedziele, więc my możemy tylko westchnąć z żalem: ominą nas dworskie dożynki...
Z małym niedostatkiem, ale wielkim entuzjazmem wracamy do miasta w poszukiwaniu innej atrakcji - owianego legendą kamienia nieszczęścia..Niepozorny kamień z początku został przez nas niezauważony, ale choć zła sława, sławą pozostaje...ruszamy na ulicę Jezuicką na poszukiwania.

No i jest! Ale o  nie, nie dotykamy! Wszak dawny kamień, bedący podstawą pod pieniek, na którym kat ścinał głowy skazańcom przynosił pecha nie tylko ludziom. Życie stracili, nie tylko ludzie, którzy  potem  mieli z nim styczność, ale i zwierzęta! My chcemy szczęśliwie wrócić do domu:)
Sczęśliwie i nie z pustym żołądkiem. Wystarcza czasu na szybki obiad i piwko w knajpie i czas wracać na dworzec.
Może ominie nas złe fatum...







Epilog

 

sms od koleżanki dwa dni po powrocie

 

- cześć Wiolka pech mnie ostatnio prześladuje. Boje się, że to przez ten kamień Lublina.U Ciebie ok?

 

Czy to siła kamienia? , pozostanie tajemnicą...a tych w mieście jest wiele.

Może kiedyś tam powrócę, odkrywać miasto podążając szlakim lubelskich legend. Czemu nie?

 



 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz